Skazali niewinnego
Witosław Gołembski mieszka w Lesznie koło Poznania. To tu, w jego rodzinnym mieście rozegrał się dramat, którego on i jego rodzina nie zapomną nigdy. Siedem lat temu pan Witosław wracał do domu ze spotkania z bratem. Zatrzymała go policja.
To, co pan Witosław usłyszał na komendzie przeraziło go. Według policji to on kilkanaście dni wcześniej, w kościele brutalnie pobił, molestował i zgwałcił 10- letnią dziewczynkę. Na komendzie, podczas konfrontacji, dziewczynka rozpoznała go.
Pan Witosław trafił najpierw do aresztu, a później do więzienia. Sąd uznały bowiem, że jest winny. Dowody według prokuratury były naprawdę mocne i jednoznacznie wskazywały na jego winę. Pan Witosław jednak do gwałtu i molestowania dziecka nigdy się nie przyznał.
Sprawę po odwołaniu zbadał sąd apelacyjny. Dopiero wtedy okazało się, że podczas prowadzenia śledztwa popełniono wiele błędów. Już sam moment rozpoznania nie był przeprowadzony zgodnie z prawem.
To jeszcze nie koniec pomyłek wymiaru sprawiedliwości. Badania DNA nie potwierdziły śladów obecności Witosława Gołembskiego na miejscu zbrodni.
Pan Witosław w więzieniu spędził 20 miesięcy. Dopiero Sąd Apelacyjny podważył dowody prokuratury i uniewinnił mężczyznę. Prokuratura i policja nigdy nie przyznały się do błędu. Pan Witosław pozwał obie instytucje i zażądał odszkodowania od skarbu państwa.*
* skrót materiału
Reporter: Katarzyna Bechter