Sparaliżowany "dzięki" szpitalowi
Piotruś Soszka ma 8 lat. Od 4 lat jest przykuty do wózka inwalidzkiego. Wszystko to przez błąd lekarki Aleksandry L. i pielęgniarki Emilii R.
Do pomyłki doszło 4 lata temu w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach. Po operacji Piotruś trafił na oddział intensywnej terapii. Chłopczyk miał dostać dożylnie kroplówkę żywieniową. Podała mu ją pielęgniarka, którą miała skontrolować dyżurująca lekarka. Niestety doszło do tragicznej pomyłki. Dziecku kroplówkę wstrzyknięto do kręgosłupa, bo lekarka nie skontrolowała zabiegu. Wskutek tego chłopczyka sparaliżowało od pasa w dół.
Sprawą tego błędu zajęła się katowicka prokuratura. Ostateczny wyrok zapadł tydzień temu w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Pani doktor została skazana na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Sąd nie zakazał jej jednak wykonywania zawodu. Taką karę sąd wymierzył jedynie pielęgniarce.
Lekarka Aleksandra L. nadal leczy dzieci. Tyle tylko, że w innym szpitalu - w Chorzowskim Centrum Pediatrii i Onkologii. Dyrektorka szpitala nie boi się, że lekarka popełni po raz kolejny tak fatalny w skutkach błąd.
Według naszych ustaleń Aleksandra L. w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki robiła specjalizację anestezjologa. Odpowiedzialność za błędy powinien był ponosić również jej zwierzchnik, lekarz, który opiekował się oddziałem. Zwierzchnika jednak nie oskarżono.
Sprawa została już zamknięta prawomocnym wyrokiem, a Piotruś do końca życia jest skazany na wózek inwalidzki.
Reporterzy: Aneta Krajewska, Karol Warda, akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)