Szpital oszukał NFZ?
Prawie miesiąc temu udało nam się udowodnić, że w szpitalnym kiosku pomiędzy prasą a artykułami spożywczymi można kupić drogi sprzęt chirurgiczny używany do operacji. Stapler - bo o nim mowa- kosztuje aż 1900 złotych.
By kupić staplery, w kiosku obowiązuje "procedura" . Kupić je można bowiem tylko za pośrednictwem lekarza planującego operację. Wręcza pacjentowi specjalną karteczkę i kieruje po zakup do kiosku z prasą dwa piętra niżej. Nam udało się zarejestrować ukrytą kamerą próbę zakupu takiego staplera. Następnie spróbowaliśmy kupić stapler, ale już w obecności kamery. Okazało się to niemożliwe. Właściciel wyparł się wszystkiego, a dziennikarkę - wyrzucił z kiosku.
Działalność prowadzona przez właściciela kiosku i niektórych lekarzy szpitala im. Szareckiego w Łodzi okazała się niezgodna z prawem. Według rzecznika łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia sprawa powinna trafić do prokuratury.
Dyrektor szpitala o całej sprawie dowiedział się z mediów. Jego zapewnienia o tym , że za staplery płaci szpital okazały się nieprawdą.
Dotarliśmy do pacjenta, u którego użycie staplera było konieczne. Jednak za sprzęt pan Wacław musiał zapłacić sam, a miejsce zakupu, czyli kiosk dokładnie mu wskazano w pokoju lekarskim. Po operacji pan Wacław zwrócił się do NFZ o refundację kosztów staplera. Okazało się to niemożliwe, ponieważ pieniądze za staplery otrzymuje szpital w ramach umowy z NFZ. Po odmowie refundacji pan Wacław zwrócił się z podobną prośbą do dyrekcji szpitala. Tu - ku zdziwieniu NFZ - pieniądze otrzymał. Dlaczego szpital tym razem pokrył koszty staplera? Próbowaliśmy porozmawiać z prof. Adamem Dzikim jednak od emisji naszego poprzedniego materiału pan profesor przebywa na urlopie. Z urlopu skorzystał także dyrektor szpitala, choć w dniu naszej wizyty, widziano go w szpitalu.
Po naszej interwencji władze NFZ-tu zarządziły kontrolę w łódzkim szpitalu. Okazuje się, że poszkodowanych może być dużo więcej. - Niestety moje najgorsze obawy potwierdzają się. Szpital brał zarówno od pacjentów po 1950 złotych jak i w ramach refundacji od NFZ. - mówi Błażej Torański, rzecznik łódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.
Dyrekcja szpitala odrzuca oskarżenia i winą obarcza NFZ. Według nich to właśnie NFZ źle interpretuje przepisy zawarte w kontraktach ze szpitalami.
Skoro szpital nie czuje się winny za namawianie pacjentów do pokrycia części kosztów operacji , dlaczego zwraca te koszty sam nie informując o tym NFZ?
Na to pytanie nikt nam nie chciał odpowiedzieć.
Zobacz również "Kiosk ze sprzętem chirurgicznym"
Reporterka: Beata Cholewińska