Szybkie" decyzje NFZ

Szybkie" decyzje NFZ

Barbara Prus od kilku tygodni walczy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Walczy o zdobycie leku dla swojego 13 - letniego syna Maksymiliana. Chłopiec ma nowotwór - rzadki rodzaj chłoniaka.

Niestety silna chemia nie pomogła. Nowotwór nie ustąpił. Rodzina chłopca obawiała się najgorszego, że chłopiec może umrzeć. Ale pojawiła się nadzieja. Lek, którym miesięczna kuracja kosztuje około 10 tysięcy złotych. Lek przeznaczony jest dla dorosłych. Dlatego, jak twierdzi matka chłopca, decyzję w sprawie jego podania miał podjąć Narodowy Fundusz Zdrowia w Lublinie. Miał podjąć ale sprawę skierował do centrali, czyli do Warszawy. Matce Maksymiliana kazano czekać.  

Postanowiliśmy interweniować w centrali. O decyzję w sprawie leku dla Maksymiliana pytamy w Narodowym Fundusz Zdrowia w Warszawie. Tu nagle okazuje się, że problemu nie ma. Według NFZ-u w Warszawie o podaniu leku i tu nowość, decyduje w Polsce lekarz. Lekarz może leczyć bez zgody funduszu.

Skoro centrala nie widzi problemu to dlaczego lubelski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia kazał matce Maksa czekać na decyzję?

Jedno jest pewne Pani Barbara przez ostatnie kilka tygodniu nie mogła odwiedzać swojego syna w szpitalu tak często, jakby chciała. Dlaczego? Bo chodziła i dzwoniła po urzędach i czekała na decyzję, która może uratować jej syna. Po naszej interwencji nagle okazało się, że według NFZ-tu wszystko jest proste, a matka chorego dziecka niepotrzebnie panikowała. *

*skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)