Twierdza betanek
Betanki okupowały klasztor przez ponad dwa lata! Grupa byłych już sióstr z zakonu w Kazimierzu Dolnym broniła swojej przełożonej, siostry generalnej Jadwigi Ligockiej. Siostra w 2005 roku została odwoła z pełnionej funkcji. Jednak wraz z innymi zakonnicami nie podporządkowała się tej decyzji i zajęła klasztor. Dziś do okupowanego klasztoru wkroczył komornik.
Zbuntowane zakonnice zamieniły klasztor w Kazimierzu Dolnym w twierdzę. Zabiły furtkę deskami, a przed bramą rozsypały rozbite szkło.
- One nie są już zakonem. Mogą bez przeszkód wychodzić za mąż. Problem w tym, że nikogo do siebie nie wpuszczają, nawet rodziców - mówi zakonnik z klasztoru w Kazimierzu Dolnym.
Rodziny zbuntowanych zakonnic od miesięcy nie miały z nimi żadnego kontaktu. Nie wiedziały, co tak naprawdę dzieje się za murami klasztoru. Do kobiet nie można się było nawet dodzwonić.
- Od początku byliśmy na czarnej liście, bo nie ukrywaliśmy, że to nam się nie podoba. Obojętnie czy tam się komuś to podobało czy nie, to ja regularnie, co tydzień dzwoniłam do córki - mówi matka jednej z byłych betanek.
Na polecenie Władz Zgromadzenia Sióstr Betonek, już kilka miesięcy temu w klasztorze odcięto prąd i gaz. Jak żyły i z czego utrzymywały się kobiety - tego nie wiadomo. Ostatecznie w sierpniu sąd zdecydował o eksmisji wszystkich zbuntowanych zakonnic.
- Powinni wkroczyć tam, zobaczyć co się dzieje, bo może, nie daj Boże, życie sobie odbierają, bo wszystko może przyjść do głowy - mówi jedna z mieszkanek Kazimierza Dolnego. *
* skrót materiału
Reporter: Joanna Pecht Telewizja Polsat)
- One nie są już zakonem. Mogą bez przeszkód wychodzić za mąż. Problem w tym, że nikogo do siebie nie wpuszczają, nawet rodziców - mówi zakonnik z klasztoru w Kazimierzu Dolnym.
Rodziny zbuntowanych zakonnic od miesięcy nie miały z nimi żadnego kontaktu. Nie wiedziały, co tak naprawdę dzieje się za murami klasztoru. Do kobiet nie można się było nawet dodzwonić.
- Od początku byliśmy na czarnej liście, bo nie ukrywaliśmy, że to nam się nie podoba. Obojętnie czy tam się komuś to podobało czy nie, to ja regularnie, co tydzień dzwoniłam do córki - mówi matka jednej z byłych betanek.
Na polecenie Władz Zgromadzenia Sióstr Betonek, już kilka miesięcy temu w klasztorze odcięto prąd i gaz. Jak żyły i z czego utrzymywały się kobiety - tego nie wiadomo. Ostatecznie w sierpniu sąd zdecydował o eksmisji wszystkich zbuntowanych zakonnic.
- Powinni wkroczyć tam, zobaczyć co się dzieje, bo może, nie daj Boże, życie sobie odbierają, bo wszystko może przyjść do głowy - mówi jedna z mieszkanek Kazimierza Dolnego. *
* skrót materiału
Reporter: Joanna Pecht Telewizja Polsat)