Walczą o szkołę dla syna
Pan Andrzej Kwiatkowski od kilku miesięcy prowadzi walkę z urzędami, o pieniądze dla swojego syna Sebastiana. Dziewięcioletni chłopak od urodzenia nie słyszy i nie mówi. Lekarze nie dają żadnych szans na wyleczenie Sebastiana.
Cztery lata temu państwo Kwiatkowscy zdecydowali się umieścić syna w Ośrodku Szkolno Wychowawczym w Sławnie. Jest to szkoła z internatem dla dzieci niesłyszących. Warunkiem przyjęcia było uzyskanie zaświadczenia o niepełnosprawności dziecka. I takie zaświadczenie wtedy otrzymali. Lekarze orzecznicy zgodnie uznali, że dziecko jest niepełnosprawne i wymaga stałej opieki innych osób. Na podstawie takiego orzeczenia rodzice otrzymywali świadczenie pielęgnacyjne - ponad czterysta złotych miesięcznie. Dzięki temu mogli płacić za szkołę Sebastiana.
Kilka miesięcy temu pan Andrzej stawił się z synem po raz drugi przed Powiatowym Zespołem ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Szczecinku. Orzeczenie było jednak szokiem dla całej rodziny. Lekarze uznali, że Sebastian jest samodzielny. Wydanie takiego zaświadczenia oznacza jedno: państwo nie musi płacić rodzicom zasiłku dla dziecka niepełnosprawnego.
Ponad 400-stu złotych. Nowe rozporządzenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej dzieli dzieci na te samodzielne i te wymagające opieki. Paradoks polega na tym, że dzieci niepełnosprawne ciężko uznać za samodzielne. Ale tak komisja uznała w przypadku głuchoniemego Sebastiana. Chodzi bowiem o pieniądze. Państwo Kwiatkowscy nie są w Polsce jedyna taką rodziną. Dla większości te kilkaset złotych miesięcznie to możliwość zagwarantowania swojemu dziecku szkoły. Jednak jak widać, dzieciom najbardziej poszkodowanym przez los, zabiera się nawet prawo do nauki. Zabiera, bo teraz rodziców na szkołę już stać nie będzie.
Reporter-Żanetta Kołodziejczyk e-mail (Telewizja Polsat)