Zastrzelili przyjezdnego

Zastrzelili przyjezdnego

Wieś Huta Stara pod Kielcami. Tu ponad tydzień temu doszło do tragedii. Pod sklep podjechał duży terenowy samochód. Byli w nim właściciel auta Dariusz P., jego kolega Kamil L. , Sylwia N. i Ewelina J. O takich jak oni mówi się tu "obcy", bo są z innych, oddalonych często o kilkadziesiąt kilometrów wsi.

Cała tragedia rozegrała się pod sklepem. Nagle doszło do przepychanek między przyjezdnymi a stałymi bywalcami sklepu.

Mężczyźni stojący pod sklepem postanawiają pójść do kolegi Sławomira G. Pożyczają od niego samochód i broń myśliwską. Sławomir G. jako kierowca jedzie z nimi w poszukiwanie terenowego auta. Chcą wyrównać rachunki z "obcymi".  

- W momencie, kiedy te samochody się mijają, pada strzał z samochodu opel astra. Następnie sprawcy odjeżdżają - mówi Krzysztof Skorek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.

Od strzału w szyję zginął 33 - letni Dariusz P. Mieszkał w sąsiedniej gminie, we wsi Modrzew. Osierocił żonę i dwójkę małych dzieci.

Nikt nie potrafi odpowiedzieć jeszcze na pytanie, po co Dariusz P. z kolegą pojechał do Huty Starej. Co ich łączyło z dwiema młodymi kobietami, z którymi jechali samochodem? Czym tak bardzo zdenerwowali miejscowych, że ci postanowili ich zabić.

Mężczyźni którzy stali pod sklepem to 28 letni Robert S. i 25 letni Sylwester K., mieszkańcy pobliskich wiosek. Wszyscy ich tu znają. Pracują w gospodarstwach rodziców, cieszą się dobrą opinią.

Robert S. i jego koledzy przyznali się do winy. Za zabójstwo grozi im dożywocie. W szoku są rodziny zatrzymanych. Nie mogą uwierzyć, że ich dzieci dopuściły się takiej zbrodni. Nie chcą rozmawiać przed kamerą.

Policja i prokuratura prowadzi dalsze postępowanie. Jedno jest pewne: przez czyjąś głupotę, nieodpowiedzialność, przez nadmiar alkoholu i agresję wywołaną impulsem zginął człowiek. Trzej sprawcy prawdopodobnie nigdy nie wyjdą z więzienia.

Reporterka: Karolina Miklewska