Zomowiec zniszczył jej życie
Pani Krystyna jest jedną z ofiar stanu wojennego. Do jej mieszkania zomowiec wrzucił granat łzawiący. Kobieta straciła wzrok. Przez kilkanaście lat nie otrzymywała żadnej pomocy, bo sprawę zatuszowano. Dopiero od 1999 roku pani Krystyna otrzymuje rentę i zasiłki. W sumie 1100 zł. Niestety, dla schorowanej kobiety to kropla w morzu potrzeb. Mimo, że jej stan zdrowia się pogarsza premier nie chce podwyższyć jej renty o... 400 zł.
Trzynastego października 1982 roku Krystyna Plewińska nie zapomni nigdy. Na ulicach w rocznicę stanu wojennego odbywała się demonstracja. Zomowcy nie oszczędzali nikogo. Także pani Krystyny. Jeden z nich wrzucił granat do jej domu.
- Od razu słabo mi się zrobiło. Miałam ciemno w oczach. Przyjechała karetka i zabrała mnie do szpitala. Ból był niesamowity - wspomina Krystyna Plewińska.
Panią Krystynę zawieziono do szpitala wojskowego. Dlaczego? Bo zomowcy chcieli ukryć, co tak naprawdę zdarzyło się podczas demonstracji. W szpitalu pani Krystyna usłyszała wyrok. Nigdy nie będzie widzieć.
Przez kilkanaście lat nikt o pani Krystynie nie słyszał. Nie została wpisana na żadną listę ofiar stanu wojennego. Nikt się nią nie interesował. Chora, zdesperowana, nie mogła nigdzie pracować. Opuszczona, chciała nawet odebrać sobie życie.
- W dotychczas zebranych materiałach nie natrafiłem na ślad pani Plewińskiej - mówi Przemysław Cieślik z Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu.
Pani Krystyna ma dwójkę dzieci. Syn jest upośledzony umysłowo. Kilka lat temu córka pani Krystyny wyrzuciła z mieszkania zarówno swojego brata jak i matkę. Mężczyzna trafił do specjalnego ośrodka. Pani Krystyna na ulicę. Przygarnęła ją koleżanka.
Pan Zenon, siostrzeniec pani Krystyny, nie chciał pozostawić jej samotnej. Nikt jej nie pomagał, więc sam zaczął walczyć o rentę i odszkodowanie dla ciotki. W końcu osiem lat temu pani Krystyna na podstawie decyzji premiera Buzka, otrzymała osiemset złotych.
Niestety, 72 - letnia kobieta jest w coraz gorszym stanie. Pan Zenon wielokrotnie w imieniu ciotki prosił obecnego premiera o podwyższenie renty. Chciał dla niej czterystu złotych. Niestety bezskutecznie.
- Wysokość renty nie zaspokaja jej podstawowych potrzeb życiowych - mówi Łukasz Jamróz, adwokat Krystyny Plewińskiej.
Interweniowaliśmy w sprawie pani Krystyny w kancelarii premiera. W przesłanej do naszej redakcji odpowiedzi czytamy: "Kancelaria premiera nie dysponuje środkami na indywidualne zapomogi i odszkodowania(...)".
Kobieta jest zrozpaczona. Zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej będzie mogła walczyć o odszkodowanie. Pozostaje jednak pytanie kiedy je otrzyma - Pani Krystyna wie, że czasu ma już niewiele. *
* skrót materiału
e-mail (Telewizja Polsat)