Zrujnowany dom

Zrujnowany dom

Przez zwężoną rzekę jej dom się wali. Pani Alina z rodziną ma wyprowadzić się z własnego domu - tak zdecydowali urzędnicy. Budynek grozi zawaleniem. Samowolnie wybudowane wały wokół pobliskiego stawu, spowodowały, że rzeka zmieniła koryto i podmywa skarpę, na której stoi dom. Kobieta domaga się od gminy naprawienia szkód. Gmina, która jest właścicielem stawów nie poczuwa się do winy.

Pani Alina wybudowała swój dom na skarpie w 1981 roku. Legalnie - na budowę miała wszelkie wymagane pozwolenia. Spokojnie mieszkało się do czasu, kiedy na pobliskich stawach zostały usypane groble.

- Przez te groble została zwężona rzeka. Były wielkie powodzie i zaczęło nam podmywać grunt i działkę - mówi pani Alina.  

Pęknięcia na domu pani Alicji pojawiły się w 2000 roku. Z tym problemem poszła do urzędu gminy. Tam jednak stwierdzono, że to wina... pani Aliny.

- Długo udowodniałam jak mogłam, ale oni winę spychali na mnie, że od ścieków, że źle ukształtowany teren, że my zasypywaliśmy skarpę - opowiada pani Alina.

Pani Alina nie pogodziła się z takimi stwierdzeniami i zaczęła w sądzie walczyć z gminą o usunięcie przyczyn - i skutków - osuwania się ziemi. Jako dowód przedstawiała ekspertyzy, między innymi z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

- Pisze w niej, że przez sztuczne zwężenie przesunęło się koryto rzeki, co powoduje podmywanie skarpy, a w rezultacie pękanie domu - mówi pani Alina.

- Groble budowaliśmy w czynie społecznym. Bez zezwoleń - tłumaczy Stanisław Półkopek, z koła wędkarskiego "Jasionka", które wynajmuje od gminy stawy.

Gmina na te czyny nie reagowała, a pęknięcia na domu powiększały się coraz bardziej. Pani Alina obawia się, że może on runąć w każdej chwili.

W sądach gmina podważa wszelkie przedstawione przez panią Alinę opinie. Pani Alina nieustannie żąda od gminy naprawienia szkód. Gmina nie ustępuje.

Tymczasem dom jest w coraz gorszym stanie. Inspektor nadzoru budowlanego w Krośnie dwukrotnie nakazywał rodzinie Migaczów zabezpieczyć dom. Gmina zadeklarowała pomoc finansową. Do rodziny należało znalezienie fachowców. Znaleźli.

- Sprowadziłam jednego wykonawcę. Ten powiedział, że sprawa najpierw musi być wygrana, bo inaczej będzie się po sądach włóczył z gminą o zapłacenie pieniędzy - opowiada pani Alina.

Gmina musi znaleźć rodzinie mieszkanie zastępcze. We wrześniu nadzór budowlany wydał nakaz wyremontowania domu do końca przyszłego roku. Do tego czasu rodzina ma się wyprowadzić.

Reporter: Olga Hałabud (Telewizja Polsat)