Żyją jak w średniowieczu
ospodarstwo Władysława Skrzypacza leży dokładnie na granicy dwóch gmin - Bojanowa i Grębowa - pomiędzy Sandomierzem i Tarnobrzegiem. Są jedyną rodziną mieszkającą na granicy dwóch gmin, której żadna z nich nie chce przygarnąć.
Państwo Skrzypaczowie żyją w lesie. Bez światła, telewizora, lodówki i wielu innych podstawowych rzeczy. Mają ośmioletnią córkę, która chodzi do szkoły, a właściwie na ramionach ojca pokonuje pobliska rzekę. Innej drogi do szkoły nie ma.
Od dziesięciu lat pan Władyslaw toczy batalię o możliwość godnego życia dla siebie i swojej rodziny - niestety bez rezultatu. Warunki w jakich żyje, zamiast się poprawiać stają się coraz gorsze.
Teren gdzie mieszkają Skrzypaczowie graniczy z poligonem. Dwadzieścia lat temu wojsko wybudowało most przez rzekę. Potem armia stwierdziła, że nie jest jej potrzebny. Wójtowie tak długo spierali się, kto ma go konserwować, aż ten zgnił, a jego resztki zabrała rzeka. Nowego nie ma kto wybudować.
Władze ze sobą walczą, a ludzie wciąż żyją po ciemku, w warunkach raczej zbliżonych do średniowiecza. I to przypomnijmy 12 kilometrów od Sandomierza.
Ośrodek Pomocy Społecznej zakupił dla rodziny Skrzypaczów agregat prądotwórczy. Niestety żeby z niego korzystac potrzebna jest benzyna. Skrzypaczów na to nie stać. Kolejną z propozycji było przekwaterowanie całej rodziny do budynku starej, zrujnowanej szkoły. Miejsca dla dziecka znaleziono w zakładzie opiekuńczym. Pan Władysław córki oddać nie chce.*
*skrót materiału
Reporter: Jarosław Sznerch