10 lat za śmierć kolegów

10 lat za śmierć kolegów

Zostawił kolegów na pewną śmierć, teraz za to odpowie. Zapadł wyrok w sprawie Piotra K. Mężczyzny, który rok temu spowodował wypadek i nie udzielił pomocy swoim kolegom. Czterech mężczyzn nie przeżyło. Najmłodszy, Maciej mógł żyć, gdyby Piotr K. udzielił mu pomocy. Ten jednak uciekł z miejsca wypadku, a po całym zdarzeniu wyjechał za granicę. W końcu zasiadł na ławie oskarżonych. Mimo, że do prowadzenia samochodu się nie przyznał, sąd wymierzył mu karę 10 lat więzienia.

10 lat. Taki wyrok usłyszał Piotr K. To prawie najwyższa kara jaką mógł dostać za spowodowanie wypadku i nie udzielenie pomocy swoim kolegom.

18-letni Bartosz Oś i jego trzy lata starszy brat Paweł zginęli na miejscu. Najstarszy, 22-letni Sebastian Paluch zmarł po godzinie, a 17-letni Maciej Dupla aż sześć godzin czekał na ratunek.  

Przypomnijmy. Czterej młodzi mężczyźni. Cztery śmiertelne ofiary wypadku, do którego doszło ponad rok temu w Mirsku koło Jeleniej Góry. Była druga w nocy. Mężczyźni wracali z dyskoteki. Pędzący samochód spadł z urwiska.

- Potwierdziło się, że to Piotr K. prowadził samochód. Na poduszce powietrznej kierowcy były ślady krwi, badanie DNA wykazało, że należały do Piotra K. - mówi Marcin Zarówny, z Prokuratury Rejonowej w Lwówku Śląskim.

Tragedię trzech rodzin śledziliśmy od początku. Piotr K. bowiem nigdy nie przyznał się, że tej feralnej nocy prowadził samochód. Interweniowaliśmy. Dlaczego? Bo sąd, nie czekając na opinię ekspertów, wypuścił go na wolność.

- Mam żal o to, że ich tam zostawił i nikogo nie zawiadomił, że tyle godzin tam leżeli - mówi Elżbieta Oś, matka Bartosza i Pawła, którzy zginęli wypadku.

Nie tylko Piotr K. nie poczuwał się do winy. Odwiedziliśmy z ukrytą kamerą jego brata, który pomógł chłopakowi po wypadku uciec z Polski.

- Mają nas za morderców, a my byliśmy w szoku - mówił w rozmowie telefonicznej brat Piotra K.

Po naszej interwencji sąd przywrócił areszt dla Piotra K. Mężczyzna od początku, mimo mocnych dowodów, nie przyznawał się do winy. Teraz w sądzie nie chciał z nami rozmawiać ani on, ani jego rodzina. Obrońca Piotra K. nadal twierdzi, że mężczyzna jest niewinny i samochodu nie prowadził.

- Jest masa niejasności w tej sprawie, są błędy kryminalistyki - twierdzi Irena Łucja Graunitz, adwokat Piotra K.

Śmierć czterech młodych ludzi, to dla ich rodziców prawdziwa tragedia. Stracili wszystko co najcenniejsze. Choć nic nie zwróci im życia synów, to po wyroku poczuli ulgę. *

* skrót materiału

Reporter: Katarzyna Betcher (Telewizja Polsat)