Cuda w stargardzkiej policji
O tym wypadku było głośno w całej Polsce. W Stargardzie Szczecińskim odbywał się festyn i pokazy umiejętności kierowców. Uczestniczył w nim także Artur W. - miejscowy policjant. Gdy wjechał samochodem w tłum widzów okazało się, że był kompletnie pijany.
Artur W. został zatrzymany. Okazało się, że ma blisko 2,5 promila alkoholu we krwi. Wieść o tym, że sprawcą wypadku jest pijany policjant, wywołała powszechne oburzenie.
W dniu wypadku nikt nie wątpił, że Artur W. jest policjantem. Dziś nie jest to takie pewne. Jeszcze w dniu zdarzenia, w niedzielę 24 lipca - rzecznik prasowy miejscowej policji podał, że Artur W. właśnie stracił pracę. Jednak z dokumentów dotyczących jego zwolnienia wynika co innego: Artur W. zwolnił się z policji na własną prośbę już w sobotę 23 lipca! Pytanie więc czy w dniu wypadku był policjantem?
- W chwili, gdy doszło do tej tragedii, Artur W. był funkcjonariuszem stargardzkiej policji. Został zwolniony rozkazem komendanta Komendy Powiatowej w Stargardzie Szczecińskim z dniem 23 lipca, na jego własną prośbę - mówi rzecznik policji Adam Dąbrowski.
Rozkaz komendanta zatwierdził więc zwolnienie z datą wsteczną. Dzięki temu zwolniony otrzymuje pełną odprawę, a w statystyce nie pojawia się kolejny policjant - przestępca. Pytania nasuwają się same: czy to zwolnienie to manipulowanie statystyką, czy chęć ochrony podwładnego, a może tylko zbieg okoliczności? Być może jednak Artur W. przed wypadkiem wcale nie myślał o zwolnieniu?
Aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości chcemy skontaktować się z komendantem. Niestety jest na urlopie. Jego zastępca odmawia komentarza. Wiele wątpliwości ma również Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie.
- Komendant wojewódzki wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko komendantowi powiatowemu w Stargardzie Szczecińskim, które ma na celu zbadać okoliczności tego zdarzenia - mówi nadkomisarz Maciej Karczyński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Sprawą zainteresowała się też Prokuratura Rejonowa w Stargardzie. Bada, czy komendant nie sfałszował dokumentów zwolnienia. Sprawdzane są też zeznania byłego policjanta.
Reporterzy: Izabela Degórska i Jarosław Degórski (Telewizja Polsat)
W dniu wypadku nikt nie wątpił, że Artur W. jest policjantem. Dziś nie jest to takie pewne. Jeszcze w dniu zdarzenia, w niedzielę 24 lipca - rzecznik prasowy miejscowej policji podał, że Artur W. właśnie stracił pracę. Jednak z dokumentów dotyczących jego zwolnienia wynika co innego: Artur W. zwolnił się z policji na własną prośbę już w sobotę 23 lipca! Pytanie więc czy w dniu wypadku był policjantem?
- W chwili, gdy doszło do tej tragedii, Artur W. był funkcjonariuszem stargardzkiej policji. Został zwolniony rozkazem komendanta Komendy Powiatowej w Stargardzie Szczecińskim z dniem 23 lipca, na jego własną prośbę - mówi rzecznik policji Adam Dąbrowski.
Rozkaz komendanta zatwierdził więc zwolnienie z datą wsteczną. Dzięki temu zwolniony otrzymuje pełną odprawę, a w statystyce nie pojawia się kolejny policjant - przestępca. Pytania nasuwają się same: czy to zwolnienie to manipulowanie statystyką, czy chęć ochrony podwładnego, a może tylko zbieg okoliczności? Być może jednak Artur W. przed wypadkiem wcale nie myślał o zwolnieniu?
Aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości chcemy skontaktować się z komendantem. Niestety jest na urlopie. Jego zastępca odmawia komentarza. Wiele wątpliwości ma również Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie.
- Komendant wojewódzki wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko komendantowi powiatowemu w Stargardzie Szczecińskim, które ma na celu zbadać okoliczności tego zdarzenia - mówi nadkomisarz Maciej Karczyński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Sprawą zainteresowała się też Prokuratura Rejonowa w Stargardzie. Bada, czy komendant nie sfałszował dokumentów zwolnienia. Sprawdzane są też zeznania byłego policjanta.
Reporterzy: Izabela Degórska i Jarosław Degórski (Telewizja Polsat)