Czy komendant kłamał?

Czy komendant kłamał?

O tym wypadku głośno jest od wielu dni. Przypomnijmy: na przedmieściach Mielca zginął 25-letni Dawid. Zdaniem świadków, uderzył w policyjny radiowóz eskortujący kibiców.

Pytanie: czyja to była wina? Z relacji świadków wynika, że policjantów, a z relacji policji, że Dawida. Pewne jest jedno. Więcej w tej sprawie pytań, niż jasnych odpowiedzi.

Policja od początku twierdziła, że motocyklista stwarzał zagrożenie. Jechał z ogromną prędkością. Radiowóz, który chciał go zatrzymać jechał na sygnale. Co innego twierdzą świadkowie.  

Komendant policji w Mielcu od początku twierdził, że Dawid jechał bardzo szybko, a policja zatrzymywała go prawidłowo. W jego wypowiedziach jest jednak wiele niejasności. Na przykład wskazanie licznika motocykla. Komendant twierdzi, że licznik w motorze Dawida wskazał 200 km/h.

Udało nam się odnaleźć motocykl. Okazuję się że licznik wskazuje zero. Z jaką więc prędkością jechał Dawid? Na to pytanie nie ma jasnej odpowiedzi.

Inne pytanie: jak zachował się policyjny radiowóz? Według świadków motocyklista uderzył w radiowóz, który zajechał mu drogę. Dodatkowo funkcjonariusz otworzył drzwi. Komendant zaprzecza jednak wersji naszych świadków.

Pytanie więc, dlaczego komendant Szkotnicki mija się z prawdą? Kryje swoich podwładnych? Czy może nie ma wiedzy? Problem w tym, że to nie jedyny moment, kiedy komendant mija się z prawdą. Dotychczas zaprzeczał na przykład, że za Dawidem jechał policyjny Ford Mondeo z videoradarem. Po kilku dniach wersja komendanta wygląda już nieco inaczej. Twierdzi, że za Dawidem jechał Ford Mondeo.

Tymczasem niektórzy świadkowie wypadku twierdzą, że są przez policję szantażowani.

Sprawa śmierci Dawida nadal bulwersuje mieszkańców Mielca. Wszyscy liczą, że zostanie szybko i rzetelnie wyjaśniona. Mamy nadzieję, że pomoże w tym komendant Szkotnicki.

Reporter: Jacek Marciniak  
(Telewizja Polsat)