Dręczony w szpitalu
Pani Ewa mieszka w Bydgoszczy. Pięć lat temu odszedł od niej mąż. Od tego czasu samotnie wychowuje trójkę dzieci. Miesiąc temu jej najmłodszy syn -5 letni Michał nagle zachorował.
Michał trafił na oddział otolaryngologii bydgoskiego szpitala dziecięcego. Miał problemy z oddychaniem. Mama odwiedzała go codziennie. Nic nie wskazywało na to, że w szpitalu może stać mu się krzywda. Po dwóch dniach, gdy wrócił do domu, okazało się, że przeżył w szpitalu gehennę. Wieczorem, ostatniego dnia pobytu na oddziale, do jego sali przyszło dwóch starszych kolegów - pacjentów. Zaczęli dręczyć Michała. Bili chłopca i wkładali mu długopis do odbytu.
Sprawą Michała i tego, co się wydarzyło na oddziale, zajęła się bydgoska prokuratura. Bada czy pracownicy szpitala nie zaniedbali swoich obowiązków. Prokuraturę o całym zdarzeniu powiadomiła wicedyrektor szpitala.
Jak na razie winnych nie ma. Może okazać się, że pielęgniarki i dyrekcja w świetle prawa nie popełnili żadnego błędu. Najgorsze, że bezkarni są również chłopcy, którzy dręczyli Michała. Ich sprawą chce się zająć sąd rodzinny. Chce, ale nie może. Dyrektor szpitala nie ujawnił ich nazwisk.
Mama Michała nie wierzy w sprawiedliwości. Nie wierzy także, że jej syn kiedykolwiek zapomni o tym, co wydarzyło się w szpitalu.
Reporter: Anna Białkiewicz (Telewizja Polsat)