Jak pielęgniarki bawiły się wcześniakami...
Bogdan S. prowadzi niewielki punkt fotograficzny w Dąbrowie Górniczej. Zobaczył zdjęcia, na których pielęgniarki "bawiły się" wcześniakami wyciągniętymi z inkubatorów. Przeżył prawdziwy szok. Postanowił, że nie zostawi tej sprawy. Zdjęcia przekazał prasie.
Powstaje pytanie, kim są pielęgniarki, które w ten sposób zabawiały się podczas nocnych dyżurów? Beata K. mieszka w Dąbrowie Górniczej, ma 31 lat. W 2000 roku ukończyła Liceum Medyczne w Żorach. Karina T. ma 28 lat, mieszka w Sosnowcu. Tu, dwa lata temu, skończyła Medyczne Studium Zaoczne.
Obie pracowały w Górnośląskim Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Katowicach na oddziale patologii noworodka. Obie są wykwalifikowanymi pielęgniarkami.
Po upublicznieniu zdjęć reakcja dyrekcji Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach była natychmiastowa. Pielęgniarki wyrzucono z pracy dyscyplinarnie.
Równie szybko zareagowała katowicka prokuratura. Kobietom postawiono zarzuty z artykułu 160 kodeksu karnego, który mówi: "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Sprawą zajął się również Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. Rozpoczęły się kontrole górnośląskiego szpitala.
Szpitalem zainteresowało się też Ministerstwo Zdrowia. Placówka ma być skontrolowana w trybie natychmiastowym.
Prokuratura i dyrekcja szpitala starają się ustalić tożsamość noworodka ze zdjęć. Do prokuratury zgłaszają się kolejne rodziny. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dwoje dzieci, które były w tym czasie na oddziale patologii noworodka, zmarło.
Pojechaliśmy do Dąbrowy Górniczej i Sosnowca, gdzie mieszkają pielęgniarki. Próbujemy z nimi porozmawiać.
Sąsiedzi Beaty K. i Kariny T. są wstrząśnięci. Według nich, były to normalne kobiety. To, co zrobiły, nikomu nie mieści się w głowie.
Reporter: Karolina Miklewska (Telewizja Polsat)
Obie pracowały w Górnośląskim Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Katowicach na oddziale patologii noworodka. Obie są wykwalifikowanymi pielęgniarkami.
Po upublicznieniu zdjęć reakcja dyrekcji Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach była natychmiastowa. Pielęgniarki wyrzucono z pracy dyscyplinarnie.
Równie szybko zareagowała katowicka prokuratura. Kobietom postawiono zarzuty z artykułu 160 kodeksu karnego, który mówi: "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Sprawą zajął się również Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. Rozpoczęły się kontrole górnośląskiego szpitala.
Szpitalem zainteresowało się też Ministerstwo Zdrowia. Placówka ma być skontrolowana w trybie natychmiastowym.
Prokuratura i dyrekcja szpitala starają się ustalić tożsamość noworodka ze zdjęć. Do prokuratury zgłaszają się kolejne rodziny. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dwoje dzieci, które były w tym czasie na oddziale patologii noworodka, zmarło.
Pojechaliśmy do Dąbrowy Górniczej i Sosnowca, gdzie mieszkają pielęgniarki. Próbujemy z nimi porozmawiać.
Sąsiedzi Beaty K. i Kariny T. są wstrząśnięci. Według nich, były to normalne kobiety. To, co zrobiły, nikomu nie mieści się w głowie.
Reporter: Karolina Miklewska (Telewizja Polsat)