Koniec tanich kredytów walutowych?
Spór Inspektoratu Nadzoru Bankowego z Ministerstwem Transportu i Budownictwa. Spór, w który zaangażowane są banki, a co najbardziej dotkliwe odbijający się na klientach.
Nadzór Bankowy chce ograniczyć możliwości udzielania przez banki hipotecznych kredytów w walutach obcych, bo są obarczone ryzykiem zmiany kursu walut. Nakłania do kredytów w złotówkach - droższych, ale według nadzoru - bezpieczniejszych.
Decyzji o nowych, mniej atrakcyjnych zasadach udzielania hipotecznych kredytów walutowych jeszcze nie ma. Wielu klientów spieszy się więc, by zaciągnąć je na jeszcze starych, wolnorynkowych zasadach.
We frankach szwajcarskich Polacy najchętniej zaciągali kredyt hipoteczny na kupno mieszkania. Dlaczego? Bo był najtańszy. Tani jest nadal. Tańszy niż w złotówkach.
Niebezpieczeństwo wahań kursów walut powoduje, że Nadzór Bankowy chce ograniczyć udzielanie hipotecznych kredytów walutowych. Polacy jednak widać lubią ryzyko, bo zaciągnęli kredyty ogromnej wartości. Najwięcej w walutach obcych.
W roku 2005 w stosunku do roku 2004 zadłużenie w walutach obcych zwiększyło się o prawie 50%. Zadłużenie w złotych wzrosło niespełna 18%.
Zdaniem Nadzoru Bankowego zaciąganie tak ogromnych kredytów na mieszkania w walutach obcych może przy zmianie kursu doprowadzić do niewypłacalności klientów, i krachu banków. Tak już zdarzyło się we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Francji i w Skandynawii.
Nadzór Bankowy chce, aby banki dawały kredyty do 70 procent wartości mieszkania. Te ograniczenia nie podobają się ani ministrowi budownictwa, ani deweloperom, ani klientom.
Minister Finansów profesor Zyta Gilowska też dolała oliwy do ognia mówiąc, że "obywatele są dorośli i mają prawo do pewnej dozy lekkomyślności".
Już niektórzy "dorośli" błagają Nadzór Bankowy o pomoc, bo popadli w piekielne długi z powodu zmiany kursu. Dotarliśmy do listu, w którym pracownik naukowy jednej z wyższych uczelni oskarża banki, że popadł w długi.
Kredyt o wartości 150 tysięcy wziął w dolarach. Spłacał przez prawie dwa lata po 1500 złotych miesięcznie. Po zmianie kursu rata wzrosła do 3 tysięcy, a jego dług jest większy niż na początku
Banki zapewniają, jednak że informują klientów rzetelnie. Wybór należy do klienta - czy ryzykować i oszczędzić - czy płacić więcej, ale czuć się bezpiecznie.
Tak więc klient ma wybór i może decydować sam, jaki wziąć kredyt. Zwłaszcza, że nawet wśród bankowców nie ma zgodności, co do ryzyka ewentualnego krachu finansowego, a nawet tego, który kredyt jest droższy.
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski abogoryja@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)