Kto tu kłamie?
Magda i Anna zostały skazane na blisko 3 lata więzienia za wyłudzenie pieniędzy i zastraszanie nożem. 15 - letnia Marlena twierdzi, że dziewczyny zażądały od niej 300 złotych. Rodziny skazanych uważają, że w zeznaniach Marleny jest wiele nieścisłości. Ona sama po 9 miesiącach przyznała, że nie wszystko co mówiła jest prawdą. Mimo, to sąd zadecydował, że dziewczyny trafią do więzienia. Czy słusznie?
"Mamo, przepraszam cię, że wam nie powiedziałam wcześniej, bałam się o was i o siebie, od tygodnia taka Magda i Anka grabią mnie(?)"
Ten list napisała 15 - letnia Marlena i podrzuciła do torby swojej matce. W liście opisała jak dwie dziewczyny: Magda i Anna zastraszały ją, ukradły telefon i żądały pieniędzy. Dziewczyny trafiły do aresztu. Tam osiem miesięcy czekały na rozprawę.
- Marlena wypłaciła pieniądze, poszła na nad rzekę i tam doszło do przekazania 300 złotych - opowiada Teresa Kopera, matka Magdy, skazanej na prawie 3 lata więzienia.
Sąd skazał Magdalenę i Annę na blisko 3 lata więzienia. Do czasu rozpatrzenia apelacji mogą pozostać na wolności. Dziewczyny od początku nie przyznawały się do winy. Twierdzą, że całą historię Marlena wymyśliła.
Wszystko zaczęło się w grudniu ubiegłego roku. To wtedy ojcu Marleny zginęła karta do bankomatu. Kiedy sprawdził stan konta okazało się, że brakuje na nim trzystu złotych.
- Powiedział, że poprosi o odtworzenie nagrania z kamery przy bankomacie i wszystko się wyda i Marlena się przestraszyła - mówi Joanna Gajda, siostra skazanej Magdy, skazanej na prawie 3 lata więzienia.
Rodzicom Marlena pokazała ślady po przypalaniu papierosami. Przyznała się także, że pieniądze wypłaciła, ale oddała je starszym koleżankom. Dlaczego? Bo dziewczyny zabrały jej telefon, a za zwrot zażądały zapłaty.
- Anka wkurzyła się, wyciągnęła nóż, ale Magda ją wtedy powstrzymała - twierdzi matka Marleny, poszkodowanej.
Marlena przez prawie dziewięć miesięcy podtrzymywała swoje zeznania. Rodzina skazanej dziewczyny twierdzi, że w jej opowieściach jest wiele nieścisłości. Między innymi w liście do rodziców napisała, że napastniczki wywołały ją z lekcji religii za pośrednictwem woźnej. Oto fragment zeznań pracowników szkoły.
Zeznania woźnej: "Nie kojarzę takiej sytuacji, abym w ogóle jakiegoś ucznia wywoływała z klasy, a tym bardziej Marleny"
Zeznania Katechetki: "Nie było takiej sytuacji, że ktoś, np. woźna poprosiła Marlenę aby wyszła z lekcji"
Przed sądem Marlena przyznała się do kłamstwa. Okazało się, że ani Magda, ani Anna telefonu jej jednak nie ukradły. Nadal jednak twierdzi, że jej groziły i wymusiły od niej pieniądze.
To jednak nie pomogło 19 - letniej Magdzie i 18 - letniej Annie. Zarówno prokuratura, jak i sąd nie mieli wątpliwości posyłając je do więzienia. Zignorowano nieścisłości w zeznaniach Marleny. Skazane dziewczyny będą się jednak odwoływać. Chcą udowodnić, że są niewinne. *
Reporter: Katarzyna Betcher
* skrót materiału
(Telewizja Polsat)
Ten list napisała 15 - letnia Marlena i podrzuciła do torby swojej matce. W liście opisała jak dwie dziewczyny: Magda i Anna zastraszały ją, ukradły telefon i żądały pieniędzy. Dziewczyny trafiły do aresztu. Tam osiem miesięcy czekały na rozprawę.
- Marlena wypłaciła pieniądze, poszła na nad rzekę i tam doszło do przekazania 300 złotych - opowiada Teresa Kopera, matka Magdy, skazanej na prawie 3 lata więzienia.
Sąd skazał Magdalenę i Annę na blisko 3 lata więzienia. Do czasu rozpatrzenia apelacji mogą pozostać na wolności. Dziewczyny od początku nie przyznawały się do winy. Twierdzą, że całą historię Marlena wymyśliła.
Wszystko zaczęło się w grudniu ubiegłego roku. To wtedy ojcu Marleny zginęła karta do bankomatu. Kiedy sprawdził stan konta okazało się, że brakuje na nim trzystu złotych.
- Powiedział, że poprosi o odtworzenie nagrania z kamery przy bankomacie i wszystko się wyda i Marlena się przestraszyła - mówi Joanna Gajda, siostra skazanej Magdy, skazanej na prawie 3 lata więzienia.
Rodzicom Marlena pokazała ślady po przypalaniu papierosami. Przyznała się także, że pieniądze wypłaciła, ale oddała je starszym koleżankom. Dlaczego? Bo dziewczyny zabrały jej telefon, a za zwrot zażądały zapłaty.
- Anka wkurzyła się, wyciągnęła nóż, ale Magda ją wtedy powstrzymała - twierdzi matka Marleny, poszkodowanej.
Marlena przez prawie dziewięć miesięcy podtrzymywała swoje zeznania. Rodzina skazanej dziewczyny twierdzi, że w jej opowieściach jest wiele nieścisłości. Między innymi w liście do rodziców napisała, że napastniczki wywołały ją z lekcji religii za pośrednictwem woźnej. Oto fragment zeznań pracowników szkoły.
Zeznania woźnej: "Nie kojarzę takiej sytuacji, abym w ogóle jakiegoś ucznia wywoływała z klasy, a tym bardziej Marleny"
Zeznania Katechetki: "Nie było takiej sytuacji, że ktoś, np. woźna poprosiła Marlenę aby wyszła z lekcji"
Przed sądem Marlena przyznała się do kłamstwa. Okazało się, że ani Magda, ani Anna telefonu jej jednak nie ukradły. Nadal jednak twierdzi, że jej groziły i wymusiły od niej pieniądze.
To jednak nie pomogło 19 - letniej Magdzie i 18 - letniej Annie. Zarówno prokuratura, jak i sąd nie mieli wątpliwości posyłając je do więzienia. Zignorowano nieścisłości w zeznaniach Marleny. Skazane dziewczyny będą się jednak odwoływać. Chcą udowodnić, że są niewinne. *
Reporter: Katarzyna Betcher
* skrót materiału
(Telewizja Polsat)