Propozycja prokuratora z Słupska
Słupsk to stutysięczne miasto. Obok Koszalina jest największą aglomeracją na środkowym Pomorzu. Osobą, która nadzorowała w tym rejonie ściganie wszystkich przestępstw był prokurator Mirosław Kido. Był prokuratorem okręgowym w Słupsku jeszcze w piątek, 10 lutego o godzinie 13...
Prokurator nie mógł z nami rozmawiać. Dosłownie kilka minut wcześniej minister sprawiedliwości zdegradował go. Prokurator Marek Kido dowiedział się o tym przez telefon. Zadzwoniono z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Jego zwierzchnik przeczytał mu faks z Warszawy.
Nagłe odwołanie prokuratora okręgowego w Słupsku to błyskawiczna reakcja Ministerstwa Sprawiedliwości na publikację jednej z lokalnych gazet.
Michał Kowalski - dziennikarz "Głosu Pomorza" - nagrał swoją rozmowę z prokuratorem okręgowym w Słupsku.
- Prokurator okręgowy od bardzo wielu lat był oskarżany przez tutejszą prawicę o trzymanie ręki nad układem słupskim, żeby nie stała mu się krzywda - mówi redaktor Michał Kowalski.
Od kilku miesięcy dziennikarz Michał Kowalski starał się odpowiedzieć na pytanie - w jaki sposób podczas prywatyzacji jednego z przedsiębiorstw "Drogi i Mosty" z firmy wyprowadzono miliony złotych. Udało mu się na tyle, że sprawą zajęła się prokuratura w Słupsku i Najwyższa Izba Kontroli. Według Michała Kowalskiego Najwyższa Izba Kontroli sprawę wyjaśniła w 4 miesiące, a słupscy prokuratorzy w 3 lata.
Podczas dziennikarskiego śledztwa , Kowalski twierdzi że natrafił na niejasne związki słupskich prokuratorów z lokalnym światem biznesu. Trzy tygodnie temu dziennikarz wysłał kolejny faks z pytaniami do prokuratury.
- Zadałem pytania dotyczące prowadzenia śledztwa związanego z "Drogami i Mostami" tutaj w Słupsku oraz związków pana prokuratora z znanym biznesmenem z branży budowlanej - opowiada dziennikarz "Głosu Pomorza". - Pozyskałem informację, że pan prokurator odbywa rejsy żeglarskie z tym biznesmenem i chciałem się dowiedzieć czy jest to prawda - dodaje.
Prokuratura jednak zamilkła. Po kilka dniach dziennikarz upomniał się o odpowiedź telefonicznie. Bez skutku. Co ciekawe dziennikarz wysłał faks z pytaniami do sekretariatu prokuratury - a telefon otrzymał również od firmy biznesmena z sugestią, że jest im wiadome, że dziennikarz interesuje się działalnością szefa.
Wkrótce prokurator okręgowy oddzwonił osobiście. Oto fragment rozmowy:
- Właśnie piszę odpowiedzi na pańskie pytania. Panu zależy na czasie. - No, jeżeli mógłbym. - No tak mówiła mi prokurator Szafrańska, że nie mógł pan się do mnie dodzwonić. - No, nie mogłem właśnie. Dlatego wysłałem faks. - Wie pan, przyszło mi coś do głowy, bo właśnie organizuję rejs z Barcelony na Baleary. 21 maja w niedzielę wylatujemy z Krakowa do Barcelony i 4 czerwca po dwóch tygodniach wracamy z Barcelony do Krakowa. Wypływa "Gedania", to jest nasz nowy jacht. To jest stary jacht, który został w zeszłym roku zwodowany na nowo, wyposażony w klimatyzację. [Należy do STAP-u (Sail Training Association Poland). Załoga 17-osobowa, częściowo już skompletowana. Potrzebuję młodego sprawnego człowieka, który niekoniecznie musi być żeglarzem doświadczonym. - Ale pan mi coś proponuje? - Tak, chciałbym, żeby pan zobaczył, jak wyglądają te wyprawy żeglarskie.
Prokurator Mirosław Kido twierdzi, że dziennikarz prowokował go do wręczenia łapówki.
Na poznawanie świata z prokuratorem Kido dziennikarz nie przystał. W przeciwieństwie do Marka Wójtowicza, naczelnika aresztu śledczego w Słupsku. Naczelnik już rok temu uczestniczył w rejsie z prokuratorem Kido. W tym roku też się na taki rejs wybiera. Mimo, że jak sam twierdzi nie ma nic do ukrycia, nie chciał nam ujawnić nazwisk pozostałych członków załogi.
Dziennikarz opublikował rozmowę. Prokurator okręgowy Mirosław Kido stracił swoją posadę. Teraz ze swojej rozmowy o wycieczce na Baleary będzie musiał się wytłumaczyć przed rzecznikiem dyscyplinarnym za uchybienie godności prokuratora.
Reporter: Łukasz Kurtz