Schronisko dla zwierząt czy dla ludzi?
O skandalicznych warunkach panujących w schronisku dla bezdomnych zwierząt Azyl w Gdańsku jest głośno od ponad 3 miesięcy. Psy w niezadaszonych kojcach, żyjące w błocie i wielki kontrast: dwupiętrowy budynek dla 13 pracowników schroniska.
Pikanterii dodaje fakt, że schronisko kosztowało 6 milionów złotych. Oczywiście zbudowane zostało za pieniądze podatników.
To nie koniec skandalu w schronisku. Według świadków pracownicy znęcali się nad zwierzętami. Wiceprezydent Gdańska zgłosił sprawę do prokuratury. Chce wyjaśnienia sprawy dotyczącej warunków w schronisku i traktowania samych zwierząt.
Schroniskiem zarządza - wyłoniona w przetargu - rodzinna firma Azyl. Do jej obowiązków należy między innymi, karmienie zwierząt i opieka weterynaryjna. Miasto przeznacza na utrzymanie schroniska 45 tysięcy złotych miesięcznie.
Co ciekawe zastępcą kierownika schroniska został skazany kilka lat temu za malwersacje finansowe Mariusz Dewo. Nie ukrywa przed nikim tego faktu.
Według niego tak naprawdę problemy ze schroniskiem zaczęły się już podczas przetargu. Bo prowadzenie schroniska to przede wszystkim pieniądze. Jedno z towarzystw obrony zwierząt zaproponowało firmie Azyl łapówkę za odstąpienie od przetargu.
Niedawno firma Azyl - po aferach - zrezygnowała z prowadzenia schroniska.
Jednak wiceprezydent Gdańska nie zorganizował kolejnego przetargu na prowadzenie schroniska. Postanowił przytułek oddać gdańskiemu ZOO.
Teraz są szanse na powrót do normalności. Jednak jak się okazuje do schroniska, które - przypomnijmy: kosztowało 6 milionów trzeba dodać.... jakieś dodatkowe 3 miliony złotych na przebudowę. Miasto obiecuje, że schronisko będzie wreszcie dla zwierząt.
Reporter: Karol Warda