Skandal na Politechnice Radomskiej
Katedra Wychowania Fizycznego Politechniki Radomskiej. Bardzo łatwo można było tutaj zdobyć tytuł licencjata. Dlaczego? Bo prace licencjackie pisała swoim studentom ich wykładowczyni, doktor Olena B. Brała niedrogo, bo 10 złotych za stronę. Średnio za jedną pracę inkasowała około 300-400 złotych.
Trzydziestu czterech studentów katedry wychowania fizycznego przyznało się w prokuraturze, że kupili prace licencjackie od Oleny B. Studenci tłumaczyli, że umawiali się z Oleną B. na terenie uczelni. Zdarzało się, że i tu odbierali gotowe prace. Mówią, że napisanie licencjatu przez wykładowcę katedry było jednoznaczne z tym, że obrona będzie już tylko formalnością.
Szukamy doktor Oleny B. na terenie Politechniki Radomskiej. Okazuje się, że słuch po niej zaginął. Nikt nie zna jej miejsca pobytu. Także jej matka - Ełła B., która jest kierownikiem katedry, a więc jednocześnie szefem córki.
Gdy prokuratura zabezpieczyła twardy dysk komputera Oleny B., pani doktor zniknęła. Od kilku miesięcy poszukiwana jest listem gończym. To nie przeszkodziło jednak uczelnianej komisji lekarskiej przyznać jej urlop zdrowotny. Oczywiście płatny.
Promotorką większości prac, napisanych studentom przez Olenę B., była jej matka - Ełła B. Obie panie kilkanaście lat temu przyjechały do Radomia z Ukrainy. Jednak prokuratura nie znalazła potwierdzenia na to, że szefowa i jednocześnie matka obrotnej doktor Oleny B. - wiedziała, czym zajmuje się córka.
Doktor Olena B. nie pojawia się w pracy prawie od roku. Policja nie może jej odnaleźć, więc prokuratura zawiesiła śledztwo w tej sprawie. Niebawem w Sądzie Rejonowym w Radomiu rozpocznie się proces studentów, którzy zlecili napisanie prac licencjackich. Choć przyznali się do winy, grożą im kary więzienia w zawieszeniu i grzywny. Ich licencjaty zostaną unieważnione.
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba epocztar@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)