Skatowany przed dyskoteką

Skatowany przed dyskoteką

Skakali mu po głowie i uderzali nią o ziemię. Paweł M. został śmiertelnie pobity przed dyskoteką w Elblągu. Około godziny 3 w nocy Marcin - kolega Pawła wdał się w przepychankę z jednym z ochroniarzy. Kiedy Paweł i Marcin wyszli z lokalu, wybiegło za nimi kilkanaście osób. Mężczyźni zostali pobici. Pawłowi sprawcy zmasakrowali głowę. 24-latek trafił do szpitala. Niestety, po dwóch tygodniach zmarł.

Bowling Club w Elblągu. To właśnie tam 21 lipca bawił się 24-letni Paweł M. wraz z grupą przyjaciół. Około godziny 3 w nocy doszło do przepychanki. Jeden z ochroniarzy uderzył w twarz Marcina - kolegę Pawła.

- Postanowiliśmy jechać do domu. Kiedy byliśmy w odległości kilkunastu metrów od wyjścia z klubu, wybiegło za nami kilkanaście osób. Dorwali Pawła i skatowali - wspomina Marcin, kolega Pawła, którego śmiertelnie pobito przed dyskoteką.  

Sprawcy zostawili nieprzytomnego Pawła na chodniku i uciekli. Skatowany chłopak trafił do szpitala.

- Paweł trafił na oddział intensywnej terapii 22 lipca w stanie bardzo ciężkim, był nieprzytomny. Zmarł 4 sierpnia nie odzyskując przytomności - mówi Wojciech Wenski ze Szpitala Wojewódzkiego w Elblągu.

Sprawą zajęła się prokuratura i policja. Kilka dni po tragicznej nocy na komendę policji w Elblągu zgłosił się jeden ze sprawców śmiertelnego pobicia. Tydzień temu zatrzymano drugiego ze sprawców. Obaj przebywają w areszcie.

- Marcin P. zgłosił się na policję 27 lipca. W prokuraturze złożył wyjaśnienia. Usłyszał zarzut udziału w bójce i pobicia ze skutkiem śmiertelnym. 18 września na przejściu granicznym zatrzymano 21-letniego Ormianina, który otrzymał zarzuty dotyczące pobicia drugiego z tych młodych mężczyzn - informuje Jakub Sawicki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.

Jeden z zatrzymanych mężczyzn - zawodowy pięściarz, był pracownikiem Bowling Clubu. Właściciel nie zatrudniał licencjonowanych ochroniarzy, bo jak twierdzi, żadna agencja nie chciała się tego podjąć.

- W dzisiejszych czasach ciężko jest znaleźć agencję ochrony albo osobę licencjonowaną do ochrony klubu nocnego. Zatrudnialiśmy osoby, które były sportowcami, które powinny być osobami o nieskazitelnej reputacji i dosyć silnych nerwach - mówi Paweł Jabłoński, współwłaściciel Bowling Clubu w Elblągu.

Rodzina i przyjaciele Pawła ciągle zadają sobie pytanie: dlaczego? Kim są ludzie, którzy w tak bestialski sposób katują niewinnego człowieka? Wierzą, że wszyscy sprawcy zostaną złapani i osądzeni. *

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)