Sprytny właściciel pubu
Lokal gastronomiczny. Piwo leje się tu strumieniami. Głośna muzyka. I podchmieleni klienci. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że bar mieści się w domku jednorodzinnym, w samym sercu kameralnego osiedla w Dzierżoniowie na Dolnym Śląsku.
Lokal należy do pana Kazimierza, który za nic ma prośby sąsiadów o litość. Ci wychodzą ze skóry, żeby przerwać swoją gehennę. Na małym osiedlu jest głośno i pełno samochodów. Mieszkańcy nie mogą liczyć na spokój.
Co na to prawo i miejscowi urzędnicy? Nic. Bo właściciel knajpy znalazł lukę w przepisach.
Jeśli lokal przekracza 30 proc. powierzchni mieszkalnej domu, sąsiedzi mają prawo veta. Jeśli nie przekracza - ich skargi trafiają do kosza. .
Trzydzieści procent powierzchni domu przy ul. Storczykowej 4 to mniej więcej tyle, co garaż -za mało na prowadzenie dużego lokalu. Żeby zdobyć dodatkowych kilkadziesiąt metrów, gospodarz skłamał w oświadczeniu, że jest właścicielem również sąsiedniego budynku. Ten budynek to ruina i formalnie nie istnieje w rejestrach.
Mimo to, Wydział Budownictwa Starostwa w Dzierżoniowie potwierdził jego istnienie.
Ostatnia decyzja Nadzoru Budowlanego przyznaje rację sąsiadom pubu. Pan Kazimierz może prowadzić lokal - ale tylko w garażu. Tak postanowiono we wrześniu. I od 4 miesięcy urzędnicy nie mogą albo nie chcą tej decyzji wyegzekwować. A właściciel lokalu stosuje sprytne uniki.
Reporter: Łukasz Kurtz (Telewizja Polsat)