Tragedia po tragedii
Pani Krystyna Jakonis z dziećmi przeżyła wiele ciężkich chwil. Przez wiele lat znęcał się nad nią i jej dziećmi - mąż alkoholik. W rezultacie kobieta uciekła z domu i zamieszkała w ośrodku dla ofiar przemocy domowej. Gdy już wszystko wskazywało, że życie ułoży się dobrze, na raka zachorował najpierw syn, a później córka pani Krystyny. Oboje zmarli.
Zły los na tym nie poprzestał. Na skutek zagmatwanych przepisów pani Krystyna ma teraz dług związany z pogrzebem syna.
Krystyna Jakonis mieszka w ośrodku readaptacji "Szansa" w Opolu. To miejsce dla bezdomnych, ofiar przemocy. Dla wszystkich tych, którzy nie maja dokąd pójść. Pani Krystyna trafiła tu pięć lat temu, z dwójką dzieci, po dwudziestu latach domowej przemocy.
Pani Krystyna straciła wszystko... Wierzyła jednak, że w ośrodku jej życie zacznie się odmieniać. Niestety dwa lata temu przyszła kolejna tragedia. Adam - dziesięcioletni syn pani Krystyny zachorował na nowotwór kości. W ubiegłym roku okazało się, że nie tylko 10-letni Adam, ale i 25-letnia córka pani Krystyny - Mariola jest chora na raka. Dla obojga nie było już ratunku. Mariola zmarła w zeszłym roku w kwietniu. Adam - kilka miesięcy później.
Zaraz po śmierci Adama, pani Krystyna załatwiła w zakładzie pogrzebowym "Zieleni Miejskiej" pochówek dla swojego syna. Nie miała pieniędzy, ale zakład udzielił jej kredytu - prawie trzy tysiące złotych. Miała nadzieję, że później te pieniądze odbierze z ZUS-u.
Pani Krystyna pracowała dwadzieścia lat. Składki ubezpieczeniowe do ZUS-u regularnie płaciła sama. Jednak kiedy zachorował jej 10-letni syn Adam z pracy musiała zrezygnować. W świetle prawa obowiązek płacenia składek przejął na siebie Urząd Miasta.
Art.17 ust. 1 Ustawa o Pomocy Społecznej mówi: "Świadczenie pielęgnacyjne [...] przysługuje matce lub ojcu [...] jeżeli nie podejmuje lub rezygnuje z zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej w celu sprawowania opieki nad dzieckiem legitymującym się orzeczeniem o niepełnosprawności [...]".
Niestety urząd składki płacił tylko rok. W sierpniu zeszłego roku zmieniły się przepisy. W nowych uznano, że matce samotnie wychowującej chore dziecko takie składki się nie należą. Pani Krystyna pieniędzy z ZUS-u na pochówek bliskiej osoby nie dostała.
Pani Krystyna o pomoc poprosiła Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Jednak tu okazało się, że przepisy są jasne. Pani Krystynie można dać tylko tysiąc złotych. Po naszej interwencji okazało się jednak, że te zasadę można zmienić.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej obiecał także pomoc w znalezieniu mieszkania dla pani Krystyny. To może być początek nowego życia dla matki, która przez ostanie lata przeszła już dość tragedii.
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)