Tragedia Roberta
Robert Frejkur ma 28 lat. Mieszka w Legnicy. Dziesięć lat temu zatrudnił się w firmie Pol-Miedź Trans w Lubinie. Jednej z największych polskich firm w branży transportowo-paliwowej.
Tego co wydarzyło się cztery lata temu, pan Robert nie zapomni nigdy. Rano zgłosił się do pracy. Po odprawie dostał jednak nietypowe zlecenie - czyszczenie rozjazdów kolejowych. Nie był do tego przygotowany. Nie miał żadnych uprawnień i przeszkoleń. Polecenie musiał jednak wykonać. Skończyło się to dla niego tragicznie.
Pan Robert nie usłyszał nadjeżdżającej lokomotywy. Wpadł pod nią. Złamał kręgosłup. To nie wszystko, koła lokomotywy obcięły mu nogę.
Pan Robert spędził kila miesięcy w szpitalu. Walczył o swoje życie. Ten wypadek był jednak dopiero początkiem czarnej serii. Najpierw wózek inwalidzki, potem rozstanie z żoną i strata syna - Daniela.
Sprawą wypadku pana Roberta zajęła się Komisja Powypadkowa. Nikt nie miał wątpliwości. Pracodawca złamał przepisy i nie dopełnił formalności. Pan Robert zaczął wiec walczyć o swoje prawa i o ukaranie winnych. Sprawa trafiła do sądu. Niestety przez cztery lata, do dziś nikt nie poniósł odpowiedzialności.
Poszkodowany zażądał również jednorazowego odszkodowania i renty od firmy. Udało się wywalczyć tylko rentę. Pan Robert otrzymuje teraz 504 złote - co miesiąc. Dostał też wózek inwalidzki i łóżko rehabilitacyjne.
Pan Robert chciałby jednak otrzymać także odszkodowanie. Firma zaproponowała mu zaledwie 50 tysięcy złotych. Dla inwalidy do końca życia to raczej niewiele.
Firmę Pol-Miedź Trans czeka proces. Do tego czasu pan Robert musi dawać sobie radę sam. Tymczasem zaczyna mu już brakować pieniędzy na leczenie. Wkrótce będzie musiał także przerwać rehabilitację.
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)
Pan Robert nie usłyszał nadjeżdżającej lokomotywy. Wpadł pod nią. Złamał kręgosłup. To nie wszystko, koła lokomotywy obcięły mu nogę.
Pan Robert spędził kila miesięcy w szpitalu. Walczył o swoje życie. Ten wypadek był jednak dopiero początkiem czarnej serii. Najpierw wózek inwalidzki, potem rozstanie z żoną i strata syna - Daniela.
Sprawą wypadku pana Roberta zajęła się Komisja Powypadkowa. Nikt nie miał wątpliwości. Pracodawca złamał przepisy i nie dopełnił formalności. Pan Robert zaczął wiec walczyć o swoje prawa i o ukaranie winnych. Sprawa trafiła do sądu. Niestety przez cztery lata, do dziś nikt nie poniósł odpowiedzialności.
Poszkodowany zażądał również jednorazowego odszkodowania i renty od firmy. Udało się wywalczyć tylko rentę. Pan Robert otrzymuje teraz 504 złote - co miesiąc. Dostał też wózek inwalidzki i łóżko rehabilitacyjne.
Pan Robert chciałby jednak otrzymać także odszkodowanie. Firma zaproponowała mu zaledwie 50 tysięcy złotych. Dla inwalidy do końca życia to raczej niewiele.
Firmę Pol-Miedź Trans czeka proces. Do tego czasu pan Robert musi dawać sobie radę sam. Tymczasem zaczyna mu już brakować pieniędzy na leczenie. Wkrótce będzie musiał także przerwać rehabilitację.
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)