Tragedia w Bieszczadach

Tragedia w Bieszczadach

Ta historia wstrząsnęła całą Polską. Bieszczadzcy pogranicznicy znaleźli w górach trójkę martwych dzieci. Miejsce wskazała im wycieńczona matka - nielegalna imigrantka z Czeczenii. Kamisa D. przez kilka dni błąkała się po górach. Jej dzieci były zupełnie nieprzygotowane do ciężkich warunków pogodowych. Nie miały szans na przetrwanie.

- Ciała były ułożone w bardzo specyficzny sposób, leżały jedno przy drugim. Wyglądało na to, że matka przyszykowała je do pochówku - opowiada Elżbieta Pikor z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu

36 - letnia Kamisa D. chciała uciec z Czeczenii. Z czworgiem małych dzieci i całym dobytkiem, spakowanym w jedną torbę, próbowała nielegalnie przedostać się na Zachód. Jej walka o lepsze życie zakończyła się jednak dramatycznie.  

- Funkcjonariusze z bieszczadzkiej placówki w Ustrzykach Górnych wylegitymowali kobietę z malutkim dzieckiem na ręku. Po otrzymaniu informacji od kobiety, że w wyższych partiach Bieszczadów są ciała trojga jej dzieci. Funkcjonariusze zaczęli przeczesywać teren - mówi Elżbieta Pikor z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.

Wyziębiona kobieta z dwuletnim synkiem trafiła do szpitala. W tym samym czasie

pogranicznicy i policjanci, wysoko w górach, dokonali makabrycznego odkrycia.

- Funkcjonariusze zastali przykryte liśćmi paproci ciała trzech dziewczynek. Najprawdopodobniej zmarły z wycieńczenia i wychłodzenia organizmu. Ich ubrania były cienkie i mokre. Nie było żadnych śladów jedzenia - mówi Dorota Głazowska-Krzywdzik z Komendy Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych.

Cudem ocalała Czeczenka wciąż przebywa w szpitalu. Życiu jej i 2-letniego Magometa nic już nie zagraża.

Jak to się stało, że pięcioosobowa rodzina przez kilka dni tułała się po najwyższych partiach gór? Funkcjonariusze mają już pewne podejrzenia.

- Można mówić o tym, że szła w grupie, która z uwagi na to, że miała czworo dzieci po prostu ją porzuciła, bo była dla nich ciężarem - twierdzi Elżbieta Pikor z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.

Wstrząsająca historia 36 - letniej Czeczenki nie jest jednak odosobniona. Nielegalni imigranci nagminnie, z narażeniem życia, próbują przekraczać zieloną granicę.

- W ciągu siedmiu miesięcy 2007 roku Straż Graniczna odnotowała około 2 tysięcy przypadków prób nielegalnego przekroczenia granicy przez cudzoziemców - mówi Jacek Sońta z Komendy Głównej Straży Granicznej.

Większość imigrantów oddaje swoje życie w ręce "przewodników". Dla zorganizowanych grup przestępczych przerzut imigrantów przez granicę to bardzo dochodowy interes. Za każdą osobę dostają od 5 do 10 tysięcy dolarów. *



* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)