Uczą dzieci, jak żyć
Pracownia Alternatywnego Wychowania w Łodzi pomaga najtrudniejszej młodzieży. Młodzi ludzie otrzymują tam pomoc i wsparcie. Korzystają z zajęć socjoterapeutycznych i dokształcających, ale przede wszystkim mogą porozmawiać o swoich problemach. Wychowawcy uczą ich, jak żyć z dala od ulicy.
- Praca z dziećmi jest bardzo trudna i niestety, zdarza się, że one skręcają w złą stronę. Zatrzymujemy je, jak okradają samochody, witryny sklepów albo posiadają narkotyki i trudnią się ich rozprowadzaniem - mówi Katarzyna Zdanowska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Łódź nocą... Patologiczne sytuacje z udziałem młodych osób to prawie codzienność. Dla wielu ulica staje się domem. Tam szukają wsparcia i przyjaźni. Niestety, ulica to także kradzieże, rozboje, handel narkotykami. Na szczęście nie wszystkie dzieci wchodzą w konflikt z prawem. Są też takie, które swój wolny czas spędzają nie na ulicy, ale w Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi.
- Jedni idą na mecze, a drudzy robią "ustawkę" - zbierają się w dziesięciu i się biją. Boję się, że jak będę głupi i choć raz wezmę narkotyki, to mnie wciągnie i nie będę mógł przestać - mówi Marcin, który uczęszcza do świetlicy w Łodzi. Jaromir Czerkawski z Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi dodaje: Podstawowym problemem jest ubóstwo, które rodzi patologie, bo ciężko żyć w biedzie. Rodziny są często rozbite, wychowaniem zajmują się matki i dzieciaki uczą się takich postaw.
Marcin ma trzynaście lat. Ucieka przed kolegami z podwórka, bo jak mówi, nie chce mieć konfliktu z prawem. Choć jest jeszcze dzieckiem, zetknął się już z wieloma trudnymi sytuacjami. O większości z nich nie che jednak mówić.
- Moje podwórko jest okropne, bo chłopaki biorą narkotyki. Nie chcę z nimi mieć nic do czynienia. Nie chcę być chuliganem, żeby ludzie nie mieli do mnie zaufania i mnie omijali - mówi Marcin.
Trzynastolatek jest jednym z wielu dzieci, które pragną wyrwać się ze swojego środowiska. Wolny czas spędzają w Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi . W świetlicy otrzymują pomoc i wsparcie od wychowawców. Tam nie ma tematów tabu.
- Rozmowa zaczyna się od tego, że złości ich szkoła, rodzina, nauczyciele, często kiedy długo rozmawiamy zwierzają się, że nikt ich nigdy nie przytulał tak jak my - opowiada Ewelina Bednarska z Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi.
Pomoc w świetlicy znajdują dzieci w wieku szkolnym, a nawet przedszkolaki. W razie kryzysowej sytuacji dzieci mają zapewniony nocleg. Wychowankowie korzystają z zajęć socjoterapeutycznych, dokształcających, ale przede wszystkim mogą porozmawiać o swoich problemach.
- Alternatywne wychowanie to alternatywa tego, co dzieci dostają w szkole i w różnych miejscach poza naszą placówką. Pracujemy inaczej, jesteśmy z nimi w bliskim kontakcie. Nie stosujemy nakazów i zakazów. Dzieci mają duży wpływ na to, co robimy - wyjaśnia Lucyna Lewandowska z Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi.
To alternatywne podejście do niesienia dzieciom pomocy przekonało firmę Danone do przyznania Pracowni Alternatywnego Wychowania dotacji finansowej w ramach programu grantowego "Masz pomysł? Podziel się Posiłkiem!". Dzięki tej dotacji dzieci mogły w świetlicy liczyć na posiłki. Przygotowywały je wspólnie, ucząc się pracy w grupie, zaradności życiowej, poznając jednocześnie inne kultury. Wszystko po to, by wyrwać je ze złego środowiska, dać im szansę na normalne życie. Nie na ulicy. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)
Łódź nocą... Patologiczne sytuacje z udziałem młodych osób to prawie codzienność. Dla wielu ulica staje się domem. Tam szukają wsparcia i przyjaźni. Niestety, ulica to także kradzieże, rozboje, handel narkotykami. Na szczęście nie wszystkie dzieci wchodzą w konflikt z prawem. Są też takie, które swój wolny czas spędzają nie na ulicy, ale w Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi.
- Jedni idą na mecze, a drudzy robią "ustawkę" - zbierają się w dziesięciu i się biją. Boję się, że jak będę głupi i choć raz wezmę narkotyki, to mnie wciągnie i nie będę mógł przestać - mówi Marcin, który uczęszcza do świetlicy w Łodzi. Jaromir Czerkawski z Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi dodaje: Podstawowym problemem jest ubóstwo, które rodzi patologie, bo ciężko żyć w biedzie. Rodziny są często rozbite, wychowaniem zajmują się matki i dzieciaki uczą się takich postaw.
Marcin ma trzynaście lat. Ucieka przed kolegami z podwórka, bo jak mówi, nie chce mieć konfliktu z prawem. Choć jest jeszcze dzieckiem, zetknął się już z wieloma trudnymi sytuacjami. O większości z nich nie che jednak mówić.
- Moje podwórko jest okropne, bo chłopaki biorą narkotyki. Nie chcę z nimi mieć nic do czynienia. Nie chcę być chuliganem, żeby ludzie nie mieli do mnie zaufania i mnie omijali - mówi Marcin.
Trzynastolatek jest jednym z wielu dzieci, które pragną wyrwać się ze swojego środowiska. Wolny czas spędzają w Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi . W świetlicy otrzymują pomoc i wsparcie od wychowawców. Tam nie ma tematów tabu.
- Rozmowa zaczyna się od tego, że złości ich szkoła, rodzina, nauczyciele, często kiedy długo rozmawiamy zwierzają się, że nikt ich nigdy nie przytulał tak jak my - opowiada Ewelina Bednarska z Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi.
Pomoc w świetlicy znajdują dzieci w wieku szkolnym, a nawet przedszkolaki. W razie kryzysowej sytuacji dzieci mają zapewniony nocleg. Wychowankowie korzystają z zajęć socjoterapeutycznych, dokształcających, ale przede wszystkim mogą porozmawiać o swoich problemach.
- Alternatywne wychowanie to alternatywa tego, co dzieci dostają w szkole i w różnych miejscach poza naszą placówką. Pracujemy inaczej, jesteśmy z nimi w bliskim kontakcie. Nie stosujemy nakazów i zakazów. Dzieci mają duży wpływ na to, co robimy - wyjaśnia Lucyna Lewandowska z Pracowni Alternatywnego Wychowania w Łodzi.
To alternatywne podejście do niesienia dzieciom pomocy przekonało firmę Danone do przyznania Pracowni Alternatywnego Wychowania dotacji finansowej w ramach programu grantowego "Masz pomysł? Podziel się Posiłkiem!". Dzięki tej dotacji dzieci mogły w świetlicy liczyć na posiłki. Przygotowywały je wspólnie, ucząc się pracy w grupie, zaradności życiowej, poznając jednocześnie inne kultury. Wszystko po to, by wyrwać je ze złego środowiska, dać im szansę na normalne życie. Nie na ulicy. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)