Wanda Łyżwińska broni męża

 Wanda i Stanisław Łyżwińscy pobrali się 33 lata temu. Pani poseł mówi, że małżonek urzekł ją, bo był bezpośredni i czuły.

- Pasował na męża. Twardo stąpał po ziemi. W tym czasie był czuły w stosunku do rodziców i do mnie - wspomina Wanda Łyżwińska  

W grudniu ubiegłego roku wybucha seksafera. Była działaczka Samoobrony Aneta Krawczyk oskarżyła Stanisława Łyżwińskiego, który był wówczas jednym z liderów partii, o zmuszanie do seksu w zamian za pracę.

- Dobrze, że chłopy jeszcze mogą - mówiła wtedy Wanda Łyżwińska.

Jednak następnego dnia jej mąż pojawił się w Sejmie z podbitym okiem. Podobno koledzy posłowie przyjęli ten fakt z pełnym zrozumieniem.

- To nie moja zasługa. Nie mam podstaw, żeby mężowi nie wierzyć - mówi Wanda Łyżwińska.

Nieco bardziej powściągliwie mówią o wierności Stanisława Łyżwińskeigo mieszkańcy wsi Huta Skaryszewska koło Radomia. To właśnie w tej miejscowości mieszka małżeństwo posłów.

- Babiarz i nic więcej. Ja z autobusu szłam i ganiał mnie żeby wykorzystać - mówi jedna z sąsiadek państwa Łyżwińskich.

Po uchyleniu mu immunitetu poselskiego, Stanisław Łyżwiński trafił na trzy miesiące do aresztu. Linia przyjęta przez obronę zaskoczyła wszystkich. Twierdzi, że poseł jest mało sprawny seksualnie. A wszystko to za sprawą kontuzji kręgosłupa, która zdarzyła mu się ćwierć wieku temu.

Obrona utrzymuje, że Stanisław Łyżwiński nie był zdolny do wykorzystywania seksualnego pracownic Samoobrony. Bo nie był w stanie podołać temu fizycznie.

- Ja wykluczam wszystkie pozycje, które są opisane przez Anetę K. Wiem, na co stać mojego męża, co może zrobić i w jaki sposób - mówi Wanda Łyżwińska.

Stanisławowi Łyżwińskiemu grozi do 10 lat więzienia za gwałt, wielokrotne wykorzystywanie seksualne, nakłanianie do usunięcia ciąży i podżeganie do porwania biznesmena. Do popełnienia dwóch pierwszych przestępstw sprawność seksualna sprawcy wydaje się nieodzowna. *

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)