Żerowanie na biedzie
"Amerykańska agencja reklamowa zatrudni dynamiczne osoby" - na takie ogłoszenia można się natknąć prawie w każdej gazecie. Szybka kasa, praca od zaraz dla studentów zaocznych. Postanowiliśmy sprawdzić, czy student ma szansę na uczciwe zatrudnienie i zarobienie jakichkolwiek pieniędzy.
Katarzyna - studentka drugiego roku socjologii także próbowała w ten sposób znaleźć pracę. Z naszą ukrytą kamerą poszła na pierwsze spotkanie kwalifikacyjne. Nie dowiedziała się jednak na nim, czym tak naprawdę będzie się zajmować.
Na drugim spotkaniu okazuje się, że szybka kasa to sprzedaż żelowych świec i atlasów samochodowych. Zyski z ich sprzedaży mają być przeznaczone dla jednej z fundacji.
Hasła: fundacja, bieda, pomoc i dobre serce mają otwierać każde drzwi. Mają zachęcać ludzi do wpłat. Jedna świeca kosztuje pięć złotych. Jak się jednak okazuje, fundacja ma z tego zaledwie... 55 groszy. Złotówka jest dla sprzedającego. Reszta trafia na konto firmy.
Nasza studentka otrzymała pracę. Akwizytor, który ma wprowadzić Katarzynę do zawodu, w żadnym ze sklepów, nie pokazał pozwolenia na zbiórkę pieniędzy. Nikogo nie informował także ile tak naprawdę pieniędzy trafia na konto fundacji, a darczyńcy są przekonani, że wszystko.
Próbowaliśmy dowiedzieć się w fundacji, na konto której mają wpływać pieniądze, jakie są kryteria wyboru współpracujących z nią firm. Podkreślmy - zaledwie 55 groszy z pięciu złotych idzie na fundację. Resztę zgarnia firma. Według fundacji wszystko jest zgodne z prawem. Pytanie czy jest etyczne?
Pracownicy fundacji nie mieli jednak czasu się z nami spotkać.
Poszkodowane czują się także osoby, które w takich firmach chcą się zatrudnić. Katarzyna chciałaby pracować, ale jednocześnie pomagać fundacji. W rzeczywistości stała się akwizytorem dobrze prosperującej firmy.
Reporterzy: Aneta Krajewska, Anna Brzozowska (Telewizja Polsat)
Na drugim spotkaniu okazuje się, że szybka kasa to sprzedaż żelowych świec i atlasów samochodowych. Zyski z ich sprzedaży mają być przeznaczone dla jednej z fundacji.
Hasła: fundacja, bieda, pomoc i dobre serce mają otwierać każde drzwi. Mają zachęcać ludzi do wpłat. Jedna świeca kosztuje pięć złotych. Jak się jednak okazuje, fundacja ma z tego zaledwie... 55 groszy. Złotówka jest dla sprzedającego. Reszta trafia na konto firmy.
Nasza studentka otrzymała pracę. Akwizytor, który ma wprowadzić Katarzynę do zawodu, w żadnym ze sklepów, nie pokazał pozwolenia na zbiórkę pieniędzy. Nikogo nie informował także ile tak naprawdę pieniędzy trafia na konto fundacji, a darczyńcy są przekonani, że wszystko.
Próbowaliśmy dowiedzieć się w fundacji, na konto której mają wpływać pieniądze, jakie są kryteria wyboru współpracujących z nią firm. Podkreślmy - zaledwie 55 groszy z pięciu złotych idzie na fundację. Resztę zgarnia firma. Według fundacji wszystko jest zgodne z prawem. Pytanie czy jest etyczne?
Pracownicy fundacji nie mieli jednak czasu się z nami spotkać.
Poszkodowane czują się także osoby, które w takich firmach chcą się zatrudnić. Katarzyna chciałaby pracować, ale jednocześnie pomagać fundacji. W rzeczywistości stała się akwizytorem dobrze prosperującej firmy.
Reporterzy: Aneta Krajewska, Anna Brzozowska (Telewizja Polsat)