Agencja nieruchomości czy naciągacze?
Tanie mieszkanie do wynajęcia w centrum Warszawy za 400, 500 złotych z opłatami. Takie ogłoszenia nietrudno jest znaleźć w gazetach. Postanowiliśmy sprawdzić, czy tego typu oferty są prawdziwe, czy może jest to zwykłe "nabijanie ludzi w butelkę".
Żeby dostać adresy tanich lokali do wynajęcia musimy zapłacić agencji jedyne 270 złotych. Dostajemy dwa adresy. Właściciele tych mieszkań mają na nas czekać. Jedziemy pod pierwszy wskazany adres - mieszkanie przy ulicy Puławskiej. Niestety tu nikogo nie zastajemy. Próbujemy zatem pod drugim adresem. Tym razem przy ulicy Gagarina. Tu właścicielkę owszem zastajemy, jednak do wynajęcia jest tylko pokój, właśnie remontowany.
Jak się okazuje żaden z przedstawicieli agencji, której zapłaciliśmy nie był w tym mieszkaniu. Nikt nie sprawdzał w jakim jest stanie, nikt również nie podpisał z właścicielką umowy o pośrednictwo. Kobieta nie wiedziała, że pośrednicy pobierają za adres jej mieszkania opłatę.
Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
Jak się okazuje żaden z przedstawicieli agencji, której zapłaciliśmy nie był w tym mieszkaniu. Nikt nie sprawdzał w jakim jest stanie, nikt również nie podpisał z właścicielką umowy o pośrednictwo. Kobieta nie wiedziała, że pośrednicy pobierają za adres jej mieszkania opłatę.
Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)