Chory psychicznie molestuje dzieci
Nowy Sącz. We wrześniu ubiegłego roku pani Kinga wracała z córkami miejskim autobusem z zakupów. Wtedy stało się coś, czego 12-letnia Maria nie zapomni do końca życia. Do dziewczynki podszedł mężczyzna. Zaczął ją obmacywać. Maria opowiedziała historię swojej mamie. Pani Kinga zgłosiła fakt na policję.
Policja sporządziła portret pamięciowy mężczyzny. Dziewczynkę przesłuchano w obecności biegłego psychologa. Sprawę przejęła Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu. Jednak prokuratura umorzyła sprawę, bo biegły nie był w stanie rozpoznać sylwetki zboczeńca.
Niestety, w grudniu historia ze zboczeńcem powtórzyła się. Na tej samej linii autobusowej, na zboczeńca trafiła druga córka pani Kingi - 13-letnia Kasia.
Matka dziewczynek po raz kolejny zadzwoniła na policję. Choć tym razem nie poszła już na komisariat. Obawiała się, że znów policji nie uda się odnaleźć sprawcy i ponownie sprawa zostanie umorzona. Nie poddała się jednak. Postanowiła, że sama musi doprowadzić do schwytania mężczyzny, który molestuje jej dzieci.
Udało jej się - policja schwytała zboczeńca.
Zatrzymanym okazał się Stanisław S. z Nowego Sącza. Prokuratura postawiła mu zarzut doprowadzenia małoletnich poniżej 15 roku życia do obcowania płciowego.
Sprawę molestowania starszej córki pani Kingi wznowiono. W trakcie przesłuchań okazało się, że zatrzymany mężczyzna jest upośledzony umysłowo.
Stanisława S. uznano winnym, jednak postępowanie umorzono. Według biegłych, sprawca "w chwili czynu nie mógł pokierować swoim postępowaniem". Według prokuratury, sprawca nie ponosi winy za zarzucany mu czyn. Jak się okazuje mężczyzna nie powinien wychodzić bez opiekuna z domu.
Sprawdziliśmy, czy Stanisław S. oskarżony o molestowanie seksualne nieletnich, sam chodzi po mieście. Niedługo trzeba było szukać. Na zboczeńca trafiliśmy pod szkołą, do której chodzi jedna z córek pani Kingi. Mężczyzna przychodzi codziennie do szkolnej stołówki po obiad. Sam - bez opieki.
Matka Stanisława S. i siostra twierdzą, że upośledzony 23-letni mężczyzna jest niewinny. Kobiety twierdzą, że mężczyzna nie wychodzi sam z domu.
Jednak córki pani Kingi często spotykają Stanisława S. na ulicy, w szkole, w autobusie. Jeżeli nowa ekspertyza biegłych wykaże, że Stanisław S. stanowi zagrożenie, prokurator może skierować go na leczenie w zakładzie psychiatrycznym.
Reporter: Karolina Milewska