Kto zdradził ks. Popiełuszkę? Odcinek 3.
Przez ostatnie 4 lata sprawą morderstwa ks. Jerzego Popiełuszki zajmował się Instytut Pamięci Narodowej. Po opublikowaniu naszego śledztwa prowadzonego wraz z Tygodnikiem Wprost, dochodzenie przejęła Prokuratura Okręgowa w Toruniu. To tam kilka dni temu trafiło kilkadziesiąt tomów akt z IPN.
21 lat temu decyzje procesowe tej prokuratury były ręcznie sterowane przez MSW. W słynnym "procesie toruńskim" winę za morderstwo ks. Jerzego przypisano tylko czterech funkcjonariuszom SB. Dziś, w szesnastym roku istnienia III RP, w Toruniu ma zapaść decyzja, czy należy wznowić proces.
Nasze dziennikarskie śledztwo wywołało prawdziwą burzę w samym Instytucie Pamięci Narodowej.
W oku cyklonu znalazł się prokurator Przemysław Piątek z katowickiego oddziału IPN, który prowadzi śledztwo w sprawie ustalenia mocodawców zbrodni od ponad roku.
Przez kilkanaście miesięcy udało mu się przesłuchać zaledwie 3 świadków. W Telewizji TVN24 prokurator zarzucił współautorowi naszego śledztwa Wojciechowi Sumińskiemu z Tygodnika Wprost - mataczenie.
Kilka dni później ten właśnie prokurator otrzymał zakaz kontaktu z prasą. Nikt z IPN nie zgodził się również wziąć udziału w "Konfrontacji" z autorami dziennikarskiego śledztwa w telewizji publicznej.
Przypomnijmy. Miesiąc temu ujawniliśmy wyniki naszego śledztwa. Świadczą one jednoznacznie o tym, że proces z 1984 roku był wyreżyserowanym spektaklem.
Do dziś nie wiadomo do końca w jaki sposób zginął ksiądz Jerzy Popiełuszko. Świadkami jego śmierci byli bowiem jedynie skazani w procesie toruńskim funkcjonariusze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL. Tylko od nich wiemy jak zamordowano kapłana.
Waldemarowi Chrostowskiemu, kierowcy ks. Jerzego udało się, jak twierdzi, w brawurowy sposób uciec z rąk oprawców. W procesie toruńskim był on jedynym świadkiem zbrodni nie związanym z MSW. Czy rzeczywiście kluczowego świadka nic nie wiązało z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa?
Przedstawiliśmy państwu dokumenty świadczące o tym, że Waldemar Chrostowski najprawdopodobniej był agentem SB o pseudonimie "desperat". On stanowczo temu zaprzecza.
Oznaczałoby to, że Chrostowski, dotąd znany jako lojalny kierowca i przyjaciel zamordowanego ks. Popiełuszki, pracował dla tego samego resortu, co mordercy kapłana.
Po naszym materiale, Waldemar Chrostowski przysłał do naszej redakcji list, w którym twierdzi, że ks. Jerzy był zawsze jego przyjacielem. Oto fragment jego listu: "(...) Pragnę z całą stanowczością oświadczyć, że nigdy nie byłem funkcjonariuszem, pracownikiem, współpracownikiem, tajnym agentem, czy kontaktem operacyjnym służby bezpieczeństwa. Ksiądz Jerzy Popiełuszko był moim przyjacielem, osobą którą wyjątkowo ceniłem i przypisywanie mi przez "śledczych" z redakcji WPROST i TV POLSAT opisywanej postawy może być określone jako całkowity brak odpowiedzialności albo jeszcze dosadniej jako 'dziennikarski gangsteryzm'".
Innego zdania jest prokurator Andrzej Witkowski z lubelskiego Oddziału IPN. Niestety, nie możemy z nim porozmawiać, bo prof. Witold Kulesza, szef Pionu śledczego IPN zakazał prokuratorowi Witkowskiemu udzielania nam wywiadu. Dotarł jednak do nas jego list: "Dzięki Państwa reportażom na temat. zbrodni dokonanej na ks. Jerzym Popiełuszce powiało optymizmem na tryumf prawdy, ostateczne wyjaśnienie "kto naprawdę Go zabił" i zrealizowanie postulatu sprawiedliwości w tym postępowaniu. Po raz pierwszy od chwili, kiedy ponownie odebrano mi śledztwo, Panowie Redaktorzy: Wojciech Sumliński, Mirosław Majeran i Łukasz Kurtz z Telewizji Polsat, na swój dziennikarski sposób zawarli "w pigułce" przedmiot wieloletnich dociekań i perspektyw tego szarpanego na strzępy procesu. (...) Wielkie dzięki w imieniu służby, cokolwiek by sprawę tę miało spotkać, cokolwiek odwieczni "oni" mogą jeszcze zgotować".
Prokurator Andrzej Witkowski na początku lat 90. był jednym z najlepszych śledczych od zabójstw. Powierzono mu sprawę ks. Jerzego Popiełuszki, jednak wkrótce została mu odebrana. Po interwencji samego generała Kiszczaka. Gdy powstał Instytut Pamięci Narodowej ponownie wyznaczono Witkowskiego do prowadzenia śledztwa. Rok temu sprawę odebrał mu profesor Witold Kulesza, szef Pionu śledczego IPN. Stało się to na dzień przed tym, gdy prokurator Witkowski zamierzał postawić zarzuty generałowi Kiszczakowi i Waldemarowi Chrostowskiemu.
Reporterzy: Łukasz Kurtz i Mirosław Majeran (Telewizja Polsat), Wojciech Sumliński (Wprost)