Powrót ze śpiączki

Piotr ma 16 lat. Jeszcze dwa lata temu chodził do szkoły i był zdrowym chłopakiem. Nic nie zapowiadało tragedii. Aż do dnia, kiedy Piotra przygniotła przyczepa ciągnika. Szesnastolatek w ciężkim stanie trafił do szpitala. Tam postawiono szokującą dla rodziny diagnozę, uszkodzenie móżdżka. Chłopak zapadł w śpiączkę.  

Piotr trafił do specjalnego zakładu dla osób w śpiączce w Toruniu. Tam rozpoczęła się walka o to, żeby chłopakowi wróciła świadomość.

- Nic nie wskazywało na to, że Piotrek może wybudzić się ze śpiączki. Miał zamknięte oczy, nie wykonywał żadnych ruchów i poleceń, nie jadł samodzielnie - opowiada Małgorzata Lesiak, psycholog.

Ale Piotr chciał wrócić. Po półrocznej śpiączce chłopak zaczął kontaktować się ze światem. Pierwsze ruchy rąk były dla jego rodziny cudem.

- Zaskoczenie było ogromne. Wszyscy płakali ze szczęścia, bo zawsze modliliśmy się, żeby Piotruś był z nami - wspomina Bernardeta Mucha, mama Piotra.

Dziś Piotr jest już w domu. Tam ćwiczy razem z matką. To jednak nie wystarcza. Chłopak wymaga kompleksowej i drogiej rehabilitacji. Nie stać na nią rodzinę chłopca. 1000 zł musi starczyć na życie dla siedmiu osób. Na rehabilitację po prostu brakuje pieniędzy.

Piotrek ma szansę na poprawienie swojej sprawności. Być może będzie mógł sam chodzić. Czy dostanie taką szanse? Niestety wszystko zależy od pieniędzy.

- On walczy, stara się. Teraz będzie miał dwie godziny rehabilitacji, a miał trzy. Niestety brakuje funduszy. Jeżeli nie otrzyma pomocy, to za rok może być w takim samym stanie, jak teraz. I to najbardziej boli. Jeśli zabraknie pieniędzy, to wszystko pójdzie na marne - mówi Kamila Mucha, siostra Piotra. *

*skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)