Śmierć na pasach
Konarzyce. Mała miejscowość koło Łomży. Tutaj mieszkają państwo Narzewscy. Pół roku temu ich 11- letni syn Marcin zginął w wypadku.
Był czerwiec, godzina 18. Marcin wracał ze szkolnego boiska rowerem do domu. Wjechał na przejście dla pieszych. Na pasach potrącił go samochód. Chłopca natychmiast przewieziono do szpitala. Niestety obrażenia były tak duże, że Marcina nie udało się uratować.
Kierowcą był ksiądz - Wojciech Z. W czasie śledztwa okazało się, że tamtego dnia prowadził samochód ze złamanym nadgarstkiem. Poprosiliśmy o opinię specjalistę - ortopedę. Ekspert twierdzi, że z taką kontuzją kierowca nie jest w stanie panować nad samochodem.
Śledztwo w tej sprawie umorzono po czterech miesiącach. Państwo Narzewscy uważają, że policja i prokuratura nie dopilnowały wszystkiego.
Poprosiliśmy Wojciecha Kotowskiego, specjalistę w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego, o ocenę działań łomżyńskiej policji i prokuratury.
Zdaniem specjalisty, biegły sądowy, który analizował wypadek na zlecenie prokuratury, dopuścił się wielu niedociągnięć.
Idziemy do księdza Wojciecha Z. z ukrytą kamerą. Chcemy porozmawiać o wypadku.
Państwo Narzewscy chcą sprawiedliwości i ukarania winnego. Miesiąc temu złożyli zażalenie do prokuratury Okręgowej w Łomży. Żądają wznowienia śledztwa w sprawie śmierci Marcina.
Reporter: Paulina Łosiewicz, Joanna Pecht