Zakład "króla żelatyny"
W zakładzie należącym do konsorcjum słynnego króla żelatyny - Kazimierza G. miała powstać linia technologiczna do utylizacji odpadów poubojowych. Jednak nie powstała, mimo że na ten cel w 2000 roku Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przeznaczył pożyczkę w wysokości 9 mln złotych. Zakład miał dać pracę kilkuset mieszkańcom Zgierza.
Dotarliśmy do pracownika, który potajemnie nagrał, w jaki sposób zakład chroni środowisko za pożyczone 9 milionów złotych. Jeszcze na początku tego roku, kilka metrów od miejsca, gdzie produkowano żelatynę, gniło sześćdziesiąt ton kości i innych odpadów zwierzęcych. Ścieki poprodukcyjne zrzucano bezpośrednio do tego lasu.
Chcemy porozmawiać z kierownictwem zakładu. Wejście na jego teren jest jednak niemożliwe. Nie można porozmawiać z właścicielami bo pracownicy nie wiedzą, gdzie są szefowie.
Na uratowanie przyrody jest już za późno. Teraz walka toczy się o pieniądze, które konsorcjum pożyczyło od WFOŚ.
Andrzej Pęczak - baron łódzkiego SLD, bohater afery korupcyjnej od ubiegłego roku przebywa w areszcie. W areszcie jest także były szef łódzkiego funduszu ochrony środowiska. To właśnie Marek K. opiniował przyznanie firmie Grabka 9 milionów zł.
Próbą unikania spłaty pożyczek, według nowego kierownictwa funduszu, miały być liczne przekształcenia własnościowe spółek konsorcjum. Stary zarząd funduszu ochrony środowiska zostawił sobie tylko jedno zabezpieczenie - dostęp do konta bankowego firmy króla żelatyny.
Prokuratura prowadziła śledztwa w wielu wątkach związanych z działalnością Kazimierza G. Jej zdaniem za straty funduszu odpowiadają tylko byli członkowie zarządu funduszu, a biznesmen ze Zgierza skorzystał jedynie z okazji na szybkie poprawienie swoich finansów.
9 milionów, a z odsetkami już blisko 13 mln złotych prezes Wojewódzkiego Funduszu ochrony Środowiska nie zamierza jednak nikomu darować.
Na współpracy z przedsiębiorczym biznesmenem stracił nie tylko fundusz ochrony środowiska. Także Zgierz, a to z racji niezapłaconych przez firmę króla żelatyny podatków.
Rodzinny interes Kazimierza G. tylko z tytułu podatku od nieruchomości zalega zgierskiemu magistratowi blisko 280 tysięcy złotych.
Reporter: Beata Cholewińska (Telewizja Polsat)
Chcemy porozmawiać z kierownictwem zakładu. Wejście na jego teren jest jednak niemożliwe. Nie można porozmawiać z właścicielami bo pracownicy nie wiedzą, gdzie są szefowie.
Na uratowanie przyrody jest już za późno. Teraz walka toczy się o pieniądze, które konsorcjum pożyczyło od WFOŚ.
Andrzej Pęczak - baron łódzkiego SLD, bohater afery korupcyjnej od ubiegłego roku przebywa w areszcie. W areszcie jest także były szef łódzkiego funduszu ochrony środowiska. To właśnie Marek K. opiniował przyznanie firmie Grabka 9 milionów zł.
Próbą unikania spłaty pożyczek, według nowego kierownictwa funduszu, miały być liczne przekształcenia własnościowe spółek konsorcjum. Stary zarząd funduszu ochrony środowiska zostawił sobie tylko jedno zabezpieczenie - dostęp do konta bankowego firmy króla żelatyny.
Prokuratura prowadziła śledztwa w wielu wątkach związanych z działalnością Kazimierza G. Jej zdaniem za straty funduszu odpowiadają tylko byli członkowie zarządu funduszu, a biznesmen ze Zgierza skorzystał jedynie z okazji na szybkie poprawienie swoich finansów.
9 milionów, a z odsetkami już blisko 13 mln złotych prezes Wojewódzkiego Funduszu ochrony Środowiska nie zamierza jednak nikomu darować.
Na współpracy z przedsiębiorczym biznesmenem stracił nie tylko fundusz ochrony środowiska. Także Zgierz, a to z racji niezapłaconych przez firmę króla żelatyny podatków.
Rodzinny interes Kazimierza G. tylko z tytułu podatku od nieruchomości zalega zgierskiemu magistratowi blisko 280 tysięcy złotych.
Reporter: Beata Cholewińska (Telewizja Polsat)