Alkohol ważniejszy od dziecka

Alkohol ważniejszy od dziecka

Pili alkohol i opiekowali się dzieckiem. W Częstochowie dwuletnia Amelia spacerowała po parapecie okna na trzecim piętrze. Dziadek, który powinien jej pilnować, miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W Rybniku 44-letni ojciec wyszedł w nocy na spacer z dzieckiem. Był pijany.

Częstochowska dzielnica Północ. Na jednym z osiedli pod koniec lipca przerażeni sąsiedzi zauważyli dziecko spacerujące po parapecie okna na trzecim piętrze.

- Około 15 osób wołało do tego dziecka, żeby nie wychodziło, a dziecko chodziło po parapecie, po zewnętrznej jego części - opowiada Piotr Kłak, policjant z 5 posterunku policji w Częstochowie i dodaje: kolega cały czas dzwonił do mieszkania, ja usiłowałem wyłamać drzwi. Po momencie otworzył mężczyzna, zdziwiony co się stało, a dziecko dalej chodziło po tym parapecie.  

Łukasz W., dziadek dwuletniej Amelii, która chodziła po parapecie mieszkania na trzecim piętrze, mówi, że pracował do późna i w ciągu dnia uciął sobie drzemkę. Łukasz W. złożył skargę na sposób interwencji policji.

- Dziadek miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Nie zajmował się dzieckiem - mówi Stanisława Gruszczyńska z Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

- Połączenie alkoholu z opieką nad dzieckiem to najgorsze połączenie, jakie można sobie wyobrazić. Przede wszystkim dlatego, że spożycie alkoholu zaburza jakby możliwość oceny tego, co dziecko jest w stanie zrobić - twierdzi Teresa Gens, psycholog.

To przerażające, ale takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. 44-letni mężczyzna z Rybnika zafundował własnemu dziecku ekstremalną podróż wózkiem. Był pijany. Podobne spacery, tylko że w ciągu dnia urządza swojemu dziecku Agnieszka Z. z Olsztyna. Kobieta nie widzi w tym nic zdrożnego.

Na początku sierpnia pijani rodzice przynieśli do jednego z szczecińskich szpitali swoje 7-miesięczne dziecko. Ojciec miał 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Matka - dwa.

- Byli na imprezie u znajomych, pili alkohol. Kiedy wracali, ojciec upuścił dziecko. Doznało obrażeń głowy i innych uszkodzeń - opowiada Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

20 sierpnia przez okno jednego z mieszkań na osiedlu w Częstochowie wychylał się czteroletni Kacper. Jego matka Katarzyna O. pozostawiła go bez opieki, zamknęła chłopca samego w mieszkaniu. Zapomniała tylko, że mieszkając na ósmym piętrze trzeba pomyśleć o zabezpieczeniu okien.

- Strażacy przy użyciu drabiny mechanicznej dostali się do tego okna, w którym znajdował się ten chłopiec i go uratowali - mówi Wojciech Wieczorkiewicz z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie.

25-letnia matka Kacpra wróciła do domu w stanie nietrzeźwym. Sąsiedzi mówią, że nie pierwszy raz naraziła chłopca na niebezpieczeństwo. *

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)