Chory psychicznie w wojsku

Chory psychicznie w wojsku

Jest agresywny. Wybija szyby. Rzuca przedmiotami. Jarosław Małachowski cierpi na schizofrenię paranoidalną. W lutym tego roku, jak każdy osiemnastolatek otrzymał wezwanie na komisję lekarską. Ta uznała, że jest zdrowy. Pan Jarosław trafił do jednostki wojskowej w Chełmie. Od początku jego zachowanie budziło niepokój przełożonych. Już drugiego dnia osiemnastolatek trafił na izbę chorych. Po miesiącu skoczył z drugiego piętra. Uszkodził kręgosłup i złamał rękę.

- Z orzeczenia o zdolności do czynnej służby wojskowej wynika, że otrzymał kategorię A i w uzasadnieniu tego orzeczenia czytamy, że u poborowego nie stwierdzono żadnych schorzeń, które są w wykazie chorób i ułomności - mówi podpułkownik Roman Nowogrodzki, Wojskowy Komendant Uzupełnień w Gliwicach.

Szeregowy Machałowski trafił do jednostki w Chełmnie. Już drugiego dnia zaczął mówić do siebie, przestał reagować na jakiekolwiek polecenia. Po kilku dniach przewieziono go do szpitala psychiatrycznego w Świeciu.  

- Już po wstępnej rozmowie z obecnym na miejscu psychologiem został skierowany na badania do szpitala psychiatrycznego. Czyli jego stan zdrowia na pierwszy rzut oka musiał budzić bardzo poważne wątpliwości - mówi Leszek Krupanek, pełnomocnik Jarosława Machałowskiego.

Chory psychicznie mężczyzna próbował popełnić samobójstwo. Wyskoczył z okna drugiego piętra izby chorych. Uszkodził sobie kręgosłup i złamał rękę.

- On twierdzi, że głos ducha majora zmusił go do tego - dodaje Leszek Krupanek, pełnomocnik Jarosława Machałowskiego

Sprawą zajęła się Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Bydgoszczy i Prokuratura Rejonowa w Zabrzu.

- W moim przekonaniu zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa na szkodę tego szeregowego przez ludzi, którzy podjęli decyzję o tym, że nadali mu kategorię zdrowia A - twierdzi podpułkownik Paweł Portała z Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Bydgoszczy.

Tajemnicą Poliszynela jest to, że komisje lekarskie nie badają poborowych, tylko przyznają kategorie. Przez to do armii trafiają ludzie, którzy nigdy nie powinni się tam znaleźć.

- Znamy przypadki, gdy na przykład powołano do wojska człowieka, który nie miał palca wskazującego prawej ręki - opowiada Jarosław Rybak z Ministerstwa Obrony Narodowej.

Kto ponosi winę za to, że chory na schizofrenię osiemnastolatek trafił do armii? Zdaniem rodziców pana Jarosława - wojsko. W przypadku pana Jarosława największe wątpliwości budzi skład komisji lekarskiej. Mundurowi twierdzą jednak, że jest to "niedopatrzenie" rodziny pana Machałowskiego.

- Zasiadało w niej trzech chirurgów. Nie było psychiatry ani psychologa - mówi Leszek Krupanek, pełnomocnik Jarosława Michałowskiego. *

* skrót materiału

Reporterzy: Paulina Bąk, Irmina Brachacz ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)