Głodne dzieci w szkole

Pani Ewa i jej syn bardzo dobrze wiedzą, co to znaczy być głodnym. Kilka lat temu uciekli z domu przed przemocą i zamieszkali na ulicy. O jedzenie prosili obcych ludzi. Teraz panią Ewą i jej synkiem zaopiekowało się stowarzyszenie "Otwarte Drzwi". Kobieta kończy kursy zawodowe i chciałaby pójść do pracy. Nie każdy jednak otrzymał pomoc.  

Pani Maria mieszka na warszawskiej Pradze. Samotnie wychowuje troje dzieci. Musi wyżywić rodzinę za 600 zł miesięcznie. Najmłodsza córka, Beata ma 13 lat i chodzi do szkoły podstawowej. W tym roku nie została objęta programem dożywiania i nie będzie dostawała w szkole obiadów. Musi zadowolić się kanapkami z musztardą.

Według badań, ponad trzydzieści procent dzieci w Polsce, to dzieci niedożywione. Co dziesiąte nie kwalifikuje się do pomocy społecznej, czyli nie jest objęte pomocą państwa. Przez polski rząd dożywianych jest ponad milion dzieci. To jednak wciąż za mało.

Żeby rodzice mogli starać się o to, aby ich dzieci dostawały obiad w szkole, muszą spełniać określone przez gminę kryteria dochodowe. Te kryteria w Warszawie to dochód nieprzekraczający 632. zł na osobę w rodzinie.

Według ostatnich badań Polskiej Akcji Humanitarnej, w przeciętnej polskiej szkole jedna piąta dzieci potrzebuje wsparcia w formie nieodpłatnego dożywiania. Na taką pomoc w sumie czeka około 210 tysięcy uczniów. Minister Pracy i Polityki Społecznej, Anna Kalata twierdzi, że każdy może zwrócić się o pomoc do państwa.

Walkę z niedożywieniem dzieci w Polsce rozpoczęła Firma Danone i Fundacja Polsat. W tym roku w ramach programu "Podziel się Posiłkiem" wraz z Bankami Żywności zorganizowano wielką zbiórkę żywności. Kilka polskich miast odwiedzi specjalny tir, do którego każdy może włożyć produkty spożywcze. W najbliższą sobotę tir będzie gościł w Olsztynie. *

*skrót materiału

Reporter: Karolina Milewska (Telewizja Polsat)