Kradła dla biednych
Dla biednych wyłudziła ponad 300 tysięcy złotych! Doktor Ilona Rosiek-Konieczna wypisywała darmowe recepty na kombatantów dla osób do tego nieuprawnionych. Recepty trafiały do osób, których nie stać było na drogie leki. Za wyłudzenie pieniędzy z Małopolskiej Kasy Chorych grozi jej nawet 10 lat więzienia. Czy odruch serca może usprawiedliwić łamanie prawa?
- Zawsze miałam bardzo biednych pacjentów. Wielu z nich nie było w stanie wykupić sobie leków - twierdzi Ilona Rosiek-Konieczna.
Pani Ilona to dla jednych anioł, dla innych zwykła złodziejka. Aby ratować ubogich, chorych w ciągu jednego roku wypisała 6 tysięcy darmowych recept. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że recepty tym ubogim nie przysługiwały.
- Wyglądało to tak, że w roku 1999, kiedy wchodziły kasy chorych, pani doktor przepisywała znaczne ilości leków dla inwalidów wojennych, co oznaczało, że pacjent, czy wykupujący receptę nie płacił za dany lek. W całości było to refundowane przez ówczesną kasę chorych - tłumaczy Jolanta Pulchna z Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.
Pani doktor w Krakowie miała własny gabinet. Przede wszystkim jednak swoich pacjentów przyjmowała w spółdzielni inwalidów i niewidomych. Choć notorycznie łamała prawo, pacjenci nic w tym nie widzieli złego. Bo jak twierdzą, za swoje usługi nie brała dla siebie ani złotówki.
- Od nikogo, przynajmniej z moich przyjaciół nie wzięła pieniędzy, a przyprowadzałam jej dużo osób - mówi Wanda Jajko, przyjaciółka doktor Ilony Rosiek-Koniecznej.
Także pani doktor nie widziała nic złego w swoim postępowaniu. Miała tylko jeden cel. Pomagać wszystkim biednym, za wszelką cenę. Nie liczyła się z konsekwencjami.
Wszystko szło dobrze do końca 1999 roku. Wtedy to pani doktor poznała pana Jerzego. Początkowo pan Jerzy był jej pacjentem. Potem stał się doradcą. I to właśnie dzięki niemu pani doktor zaniechała dalszych praktyk. Sprawa ucichła. Do czasu. Działania pani doktor skontrolowała Małopolska Kasa Chorych. Okazało się, że kasa chorych straciła ponad 300 tysięcy złotych.
Sprawa trafiła do prokuratury. Wyjątkowej pani doktor grozi do 10 lat więzienia. Pomimo zarzutów nadal pacjenci ją uwielbiają. Szczególnie ci najbiedniejsi, których na wykupienie leków nigdy nie było stać. *
* skrót materiału
Reporter: Sylwia Sierpińska (Telewizja Polsat)
Pani Ilona to dla jednych anioł, dla innych zwykła złodziejka. Aby ratować ubogich, chorych w ciągu jednego roku wypisała 6 tysięcy darmowych recept. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że recepty tym ubogim nie przysługiwały.
- Wyglądało to tak, że w roku 1999, kiedy wchodziły kasy chorych, pani doktor przepisywała znaczne ilości leków dla inwalidów wojennych, co oznaczało, że pacjent, czy wykupujący receptę nie płacił za dany lek. W całości było to refundowane przez ówczesną kasę chorych - tłumaczy Jolanta Pulchna z Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.
Pani doktor w Krakowie miała własny gabinet. Przede wszystkim jednak swoich pacjentów przyjmowała w spółdzielni inwalidów i niewidomych. Choć notorycznie łamała prawo, pacjenci nic w tym nie widzieli złego. Bo jak twierdzą, za swoje usługi nie brała dla siebie ani złotówki.
- Od nikogo, przynajmniej z moich przyjaciół nie wzięła pieniędzy, a przyprowadzałam jej dużo osób - mówi Wanda Jajko, przyjaciółka doktor Ilony Rosiek-Koniecznej.
Także pani doktor nie widziała nic złego w swoim postępowaniu. Miała tylko jeden cel. Pomagać wszystkim biednym, za wszelką cenę. Nie liczyła się z konsekwencjami.
Wszystko szło dobrze do końca 1999 roku. Wtedy to pani doktor poznała pana Jerzego. Początkowo pan Jerzy był jej pacjentem. Potem stał się doradcą. I to właśnie dzięki niemu pani doktor zaniechała dalszych praktyk. Sprawa ucichła. Do czasu. Działania pani doktor skontrolowała Małopolska Kasa Chorych. Okazało się, że kasa chorych straciła ponad 300 tysięcy złotych.
Sprawa trafiła do prokuratury. Wyjątkowej pani doktor grozi do 10 lat więzienia. Pomimo zarzutów nadal pacjenci ją uwielbiają. Szczególnie ci najbiedniejsi, których na wykupienie leków nigdy nie było stać. *
* skrót materiału
Reporter: Sylwia Sierpińska (Telewizja Polsat)