Morderców było kilku?

Morderców było kilku?

Jan Barcikowski prowadził firmę holowniczą. Prawie rok temu został brutalnie zamordowany. Do morderstwa przyznał się Bohdan N. Rodzina pana Jana twierdzi, że oprawca nie działał sam. Zakopane zwłoki przykryto dwustukilogramowymi płytami. Jeden człowiek nie jest w stanie ich unieść. Prokuratura wyklucza jednak udział innych osób w zabójstwie.

Jan Barcikowski prawie rok temu został brutalnie zamordowany. Miał 66 lat. Prowadził wraz z synem firmę holowniczą w Grodzisku Mazowieckim. Feralnej nocy wyjechał do wypadku. Pomógł 22-letniemu Bohdanowi N. wyciągnąć samochód z rowu. Nie mógł przewidzieć, że mężczyzna będzie jego oprawcą.

- Oprawca prosił, żeby go podholować kilometr do lasu, ale już w samochodzie zaczął go atakować. W kabinie była krew - opowiada Halina Barcikowska, żona pana Jana.  

Bohdan N. zgłosił się po kilku dniach na policję. Przyznał się, że zabił pana Jana. Wskazał też, gdzie zakopał zwłoki. Wkrótce zasiądzie na ławie oskarżonych. Jednak przerażeni Barcikowscy twierdzą, że mordercy ktoś pomagał i że sprawcy nadal mogą być na wolności.

Zakopane zwłoki pana Jana przykryto dwustukilogramowymi płytami. Prokuratura zleciła ich zważenie dopiero po dziewięciu miesiącach śledztwa. Jeden człowiek nie jest w stanie ich unieść. Prokuratura wyklucza jednak udział innych osób w zabójstwie.

- Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przyjęcie tej jednej wersji, która zakłada, że zabójstwa dokonała jedna osoba i przeciwko tej osobie został skierowany akt oskarżenia - mówi Anna Wiśniewska z Prokuratury Okręgowej w Płocku.

Pan Krzysztof, syn zamordowanego, kilkakrotnie zgłaszał policji i prokuraturze, że mu grożono. Jednak za każdym razem sprawę umarzano. Według prokuratury groźby nie miały nic wspólnego z morderstwem jego ojca.

- Z całą pewnością mogę powiedzieć, że to zdarzenie, spotkanie ofiary i zabójcy miało charakter przypadkowy - przekonuje Anna Wiśniewska z Prokuratury Okręgowej w Płocku.

Według Barcikowskich ma to jednak związek. Pan Krzysztof od lat jest na wojennej ścieżce z policją i innymi firmami holowniczymi na terenie Grodziska. Kilka lat temu wygrał na tym terenie przetarg. Miał dostawać od policji zlecenia na holowanie samochodów.

- Przez pierwsze dwa lata nie miałem od nich ani jednego zgłoszenia - mówi Krzysztof Barcikowski, którego ojciec został zamordowany.

Policja twierdzi, że to nie jest ich zła wola. Według nich Barcikowski nie ma parkingu, więc zleceń nie dostawał. Dostawała je za to konkurencja.

Walka firm holowniczych w Grodzisku trwa. Czy dwie firmy na terenie jednego miasta to już zbyt wiele? Czy tak jak twierdzą Barcikowscy, ma to związek z zabójstwem pana Jana? Nie wiadomo. Wiadomo jednak że pod koniec września na ławie oskarżonych usiądzie Bohdan N. Jedyny oskarżony o morderstwo przez Prokuraturę w Żyrardowie. *

* skrót materiału

Reporter: Katarzyna Betcher (Telewizja Polsat)