Od oszustwa do oszustwa

Od oszustwa do oszustwa

Na swoje ofiary wybierał samotne kobiety. Mówił, że jest biznesmenem i po kilku miesiącach znajomości proponował wspólny interes. Później znikał z pieniędzmi. W ten sposób 37-letni Robert Ch. z Warszawy wyłudził blisko milion złotych! Nie miał litości nawet dla swojej byłej żony i szwagra. Jak dotąd nie usłyszał nawet zarzutów.

Robert Ch. poznawał swoje ofiary przez ogłoszenie matrymonialne. Przedstawiał się jako bogaty biznesmen i wdowiec. Twierdził, że jego żona i dziecko zmarli tragicznie w wypadku samochodowym. Scenariusz zawsze był taki sam.

- Po 2-3 miesiącach spotkań zaproponował mi wspólny interes, czyli otwarcie sieci sklepów, najpierw z odzieżą, potem spożywczych. Nie posiadałam żadnego kapitału, więc stwierdził, że najlepiej będzie jak wezmę kredyty. W sumie w kilku bankach pożyczyłam 350 tysięcy złotych. Problemy zaczęły się po pół roku, kiedy przestał płacić. W tej chwili mam kilka wyroków komorniczych - opowiada pani Anna.  

- Był bardzo szarmancki, mówił kobietom, co chciały usłyszeć. Zawsze miał dla mnie czas. W sumie zaciągnęłam w banku kredyty na 300 tysięcy złotych. Przez dwa i pół miesiąca dawał mi pieniądze na raty, później oznajmił, że nie ma już pieniędzy. Po tym zajściu dałam ogłoszenie na portalu i odezwało się do mnie kilka osób, które zostały naciągnięte przez Roberta Ch. - wspomina pani Beata.

- Te osoby doskonale wiedzą, jak trudno jest im udowodnić oszustwo. Wiedzą, co bada prokuratura i co jest istotne dla sądu. Są wyjątkowo perfidne - dodaje Krzysztof Dmowski, adwokat.

Oszukane kobiety zgłosiły sprawę do prokuratury. W jednym przypadku śledztwo już zostało umorzone.

- Nie sposób mówić o tym, że pokrzywdzona została oszukana. Wiedziała, że mężczyzna jest osobą zadłużoną i figuruje w Biurze Informacji Kredytowej, a mimo to uczestniczyła w przedsięwzięciach - mówi Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

- Prokuratura powinna wziąć pod uwagę fakt, iż osoba ta w podobny sposób działała wobec innych osób. To niewątpliwie o czymś świadczy - dodaje Krzysztof Dmowski, adwokat.

Panie: Anna i Beata odnalazły byłą żonę Roberta Ch. Okazało się, że kobieta żyje, co więcej, wraz ze swoją rodziną również została oszukana.

- Wchodziły w grę i kredyty gotówkowe i na kupno sprzętów AGD i RTV. Brałam je na siebie, bo dochodziło do rękoczynów i psychicznego maltretowania. Zastraszał mnie - mówi pani Alicja, była żona Roberta Ch.

Robert Ch. byłą żonę oszukał na blisko 80 tysięcy złotych, a swojego szwagra na 200 tysięcy. Załatwiał również fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu. Sprawa trafiła do prokuratury w Przasnyszu i... została zawieszona.

- Wszystko przez to, że banki nie przekazały należytych dokumentów prokuraturze. W międzyczasie przedstawiono mi zarzuty o posługiwanie się fałszywymi dokumentami - mówi pan Wojciech, szwagier Roberta Ch.

- Bank można zwolnić z tajemnicy bankowej i prokurator powinien się w tej sprawie zwrócić do sądu. Nie rozumiem dlaczego w tej sprawie wydano postanowienie o zawieszeniu postępowania - dodaje Krzysztof Dmowski, adwokat.

Robert Ch. oszukał ludzi na blisko milion złotych. Prokuratura ustala jego miejsce pobytu. My nie mieliśmy z tym większego problemu. Przygotowaliśmy również prowokację dziennikarską z udziałem jednej z oszukanych kobiet. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że Robert Ch. swoje długi zamierza spłacić pieniędzmi z kolejnego przestępstwa.

- Jutro jadę do kogoś, kto chce wyłożyć kasę na przetarg. Wpłaci pieniądze, a jego firma wygrywa przetarg. Jestem pośrednikiem, mam dwie znajome osoby w komisji przetargowej. Jeśli zacznie się inwestycja, dostanę pieniądze - zapewniał Robert Ch.

Po prowokacji zapytaliśmy mężczyznę, co zrobił z pieniędzmi poszkodowanych kobiet.

- Nie wiedziałem, że sprawy się tak potoczą. W jednym przypadku zostałem okradziony, a w drugim pieniądze po prostu się rozeszły. Teraz nie mam nic. Gdybym mógł, to wziąłbym kredyt i spłacił część długów - powiedział Robert Ch.*

* skrót materiału

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)