Ostatnia dyskoteka Przemka

Ostatnia dyskoteka Przemka

Tajemnicze zaginięcie 18-latka. Przemek Łachman z Wronikowa koło Piotrkowa Trybunalskiego wybrał się ze znajomymi na bal sylwestrowy. Od tego czasu ślad po nim zaginął. Koledzy Przemka wrócili z imprezy bez niego. Twierdzą, że nie wiedzieli, że zaginął. Towarzyszyliśmy rodzinie w poszukiwaniach chłopaka.

- Mam nadzieję, że żyje. Mógłby już wrócić do domu - rozpacza Krystyna Łachman, matka zaginionego.

Przemek Łachman dwa miesiące temu skończył 18 lat. Na dyskotekę szedł drugi raz w życiu. Z kolegami. Był wieczór sylwestrowy.  

- Powiedział, że jedzie na bal sylwestrowy, że po północy wróci - opowiada Krystyna Łachman, matka Przemka.

- Zawsze jak się spóźniał, to pisał SMS-a, nie było z nim żadnych problemów - dodaje Hubert Łachman, brat 18-latka.

Przemek od trzech tygodni nie dawał znaku życia. Jego bliscy żyją bardzo skromnie. Zrobili co mogli, żeby go odszukać. Poszli na policję, wydrukowali plakaty, rozwieszali.

- Nigdzie go nie było. Zaczęliśmy dzwonić po szpitalach, ale bez rezultatu. Wraz z kilkoma policjantami, strażakami i miejscowymi szukaliśmy go w lasach koło dyskoteki, na działkach, ale nic - wspomina Krystyna Łachman, matka Przemka.

Jedziemy z bratem i matką Przemka rozwieszać plakaty. Chcemy nagłośnić sprawę i pomóc tej rodzinie. Przemek gdzieś przecież musi być. Wtedy brat zaginionego chłopaka odbiera telefon.

- Znaleziono zwłoki młodego mężczyzny, w radiu mówili. Jedziemy na policję - mówi Hubert Łachman, brat Przemka.

Kilkadziesiąt minut wcześniej mieszkanka wsi Rokszyce niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego idzie na spacer. Na skraju lasu znajduje zwłoki młodego mężczyzny. Natychmiast wzywa policję.

- Spłakałam się, bo przecież matka wychowuje dziecko, a ono leży w takim miejscu - opowiada kobieta, która znalazła zwłoki.

Zwłoki młodego mężczyzny po identyfikacji przez rodzinę okazują się zwłokami Przemka. Dlaczego chłopak sam, bez kurtki, w duży mróz wracał do domu? Dlaczego nie zainteresowali się nim koledzy, z którymi pojechał na dyskotekę?

- Oni przyjechali sami, syn z nimi nie wrócił. Nie wytłumaczyli dlaczego. Nawet nie przyszli spytać, co się z nim dzieje - opowiada Władysław Łachman, ojciec Przemka.

- Ja następnego dnia do roboty musiałem iść. Myślałem, że z sąsiadką wrócił - mówi chłopak, który był z Przemkiem na dyskotece.

Sprawę śmierci Przemka bada prokuratura.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)