Tragedia pani Elżbiety

Tragedia pani Elżbiety

Wola Rokietnicka na Podkarpaciu. W sierpniu ubiegłego roku pani Elżbieta skarżyła się mężowi na silny ból oka. Mąż zawiózł ją szybko na pogotowie. Tam przeprowadzono podstawowe badania. Następnie przyjęto ją na oddział okulistyczny szpitala w Przemyślu. Panią Elżbietą zajęli się specjaliści.

Pani Elżbiecie zaaplikowano krople do oczu, ale jej stan pogarszał się z godziny na godzinę. Kobieta zaczęła tracić wzrok. Obraz widziała jak we mgle. Coraz gorzej? Pani Elżbieta była zrozpaczona.

Po kilku dniach badań pani Elżbiety na oddziale okulistycznym, wykluczono jaskrę, nie stwierdzono też żadnej poważnej choroby wzroku. Kobieta już prawie nie widziała - skierowano ją na neurologię.  

Tam nie wykryto żadnych schorzeń wzroku na tle neurologicznym.

Zdesperowana pani Elżbieta na własną prośbę wypisała się ze szpitala. Pojechała do Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie. Tam lekarze nie mieli żadnych wątpliwości? klasyczne zapalenie nerwu wzrokowego.

Mimo podjętej przez lekarzy rzeszowskiego szpitala walki, nie udało się uratować wzroku pani Elżbiety. Było po prostu już za późno. W zapaleniu nerwu wewnątrzgałkowym największym wrogiem jest czas.

To nie koniec tragedii pani Elżbiety. Kobieta od ponad roku jest inwalidą pierwszej grupy. Renty nie otrzymuje, bo wcześniej nie pracowała. Teraz nie może się pogodzić z prawie całkowitą utratą wzroku.

Reporter: Olga Hałabud (Telewizja Polsat)