Uczciwy znalazca skuty w kajdanki

Uczciwy znalazca skuty w kajdanki

Wiesław Małowski ma 53 lata. Mieszka w Łodzi. Od 20 lat pracuje za kierownicą taksówki. 4 lata temu pożyczył 1200 zł, aby odnowić samochód. Całość spłacił na czas. Wszystko to wiemy, bo jego dane osobowe oraz historia kredytu wyciekła z firmy pożyczkowej. Wraz z danymi ponad dwóch i pół tysiąca innych klientów.

Imiona i nazwiska, adresy zamieszkania, telefony domowe oraz kwoty pożyczek i terminowości ich spłat. To zawartość bazy klientów znanej firmy pożyczkowej z 2001 i 2002 roku. Znalazł ją miesiąc temu pan Jarosław Turajczyk, 44-letni wykładowca akademicki.

Kilkaset stron wydruków wystawało z reklamówki przy śmietniku. Oprócz dokładnych danych osobowych są też sugestie: "można", "ma żonę, da radę spłacić", "już dostał dwie pożyczki", "nie dawać, problemy".  

Jarosław Turajczyk zadzwonił do firmy pożyczkowej. Poinformował, że znalazł listę z danymi ich pożyczkobiorców. Zażartował, że należy mu się znaleźne.

Jednak zamiast znaleźnego pan Jarosław wkrótce przeżył bliskie spotkanie z organami ścigania, bo firma pożyczkowa zgłosiła fakt na policję, że jest szantażowana.

Skuli mnie, przeszukali mieszkanie i zawieźli na komendę. Wszystko na oczach sąsiadów z bloku - opowiada pan Jarosław.

Kto wyrzucił listy z danymi osobowymi? Nie wiadomo. Na razie wiadomo tylko tyle, że firmie - za niezabezpieczeni poufnych dokumentów - grozi odpowiedzialność w postaci kary grzywny, kary ograniczenia lub pozbawienia wolności do roku.

Na razie jedynym winnym jest uczciwy znalazca. Kto jeszcze? Tego policja nie wie. Wiadomo natomiast, że poszkodowanym jest kierowca Wiesław Małowski, który nie może doczekać się wyjaśnień od firmy pożyczkowej. Podobnie jak ponad 2 i pół tysiąca innych klientów.

Reporter: Łukasz Kurtz (Telewizja Polsat)