Włoch porwał Polce dzieci
Dramat polskiej matki. Pani Bernadetta od trzech lat była w separacji ze swoim włoskim mężem. Wraz z dwojgiem dzieci żyła w jego kraju, bo Conrado zabraniał im wyjazdu do Polski. W końcu się udało i kobieta złożyła pozwy: o rozwód i o ustalenie dla siebie opieki nad dziećmi. Kiedy powiedziała o tym mężowi, ten przyjechał i uprowadził swoich synów do Włoch. Pani Bernadetta jest zrozpaczona.
Dramat polskiej matki. Pani Bernadetta od trzech lat była w separacji ze swoim włoskim mężem. Wraz z dwojgiem dzieci żyła w jego kraju, bo Conrado zabraniał im wyjazdu do Polski. W końcu się udało i kobieta złożyła pozwy: o rozwód i o ustalenie dla siebie opieki nad dziećmi. Kiedy powiedziała o tym mężowi, ten przyjechał i uprowadził swoich synów do Włoch. Pani Bernadetta jest zrozpaczona.
Pani Bernadetta wyszła za mąż za Conrado 10 lat temu. Zamieszkali we Włoszech. Jednak jej szczęście nie trwało długo. Gdy starszy syn miał dwa latka - zaczęły się problemy.
- Od drugiej ciąży zaczęły się między nami problemy. Mąż mnie pobił, jak byłam w ciąży - twierdzi pani Bernadetta.
Po urodzeniu drugiego dziecka zamieszkali oddzielnie. Jednak mąż nie pozwolił żonie pracować. Jak mówi pani Bernadetta, podczas odwiedzin przekazywał jej pieniądze, ale sprawdzał też wszystkie wydatki. Nie pozwalał jej kontaktować się z rodziną i rozmawiać z dziećmi po polsku.
- Przywoził dzieciom zabawki, one się nimi zajmowały, a on z rodziną rozmawiał o interesach. Przez trzy lata miałam zabronione wyjeżdżać do Polski. Dzieciom zabrał paszporty i mówił, że rodzina w Polsce to zwierzęta - opowiada pani Bernadetta.
W lipcu tego roku pani Bernadetta ubłagała męża, aby pozwolił jej wraz z dziećmi pojechać do Polski na ślub brata. Musiała jednak podpisać zobowiązanie, że przywiezie dzieci z powrotem do Włoch.
Będąc w Polsce pani Bernadetta musiała - jak twierdzi - codziennie dzwonić do męża i zdawać dokładną relację z pobytu. W końcu przerażona kobieta wniosła dwa pozwy: rozwodowy i o ustalenie dla siebie opieki nad dziećmi.
- Sąd podzielił uzasadnienie wniosku, co do miejsca zamieszkania jej i dzieci w Polsce - mówi Anna Sierpińska z Sądu Okręgowego w Przemyślu.
Dzieci zostały więc z matką w Polsce. Gdy pani Bernadetta nie wracała do Włoch, mąż ze swoim bratem przyjechał do Polski. 17 sierpnia wybrali się z rodziną pani Bernadetty na zakupy. Nagle wraz z dziećmi zaginął.
Mijały długie minuty i godziny. Włoch nie wracał z dziećmi na umówione miejsce. Przerażona pani Bernadetta zawiadomiła policję. Funkcjonariusze o zaginięciu dzieci powiadomili Interpol. Zwrócili się też z pytaniami do ambasady włoskiej w Polsce.
- Otrzymaliśmy odpowiedź, że wymieniony nie zwracał się o wyrobienie dokumentów upoważniających do przekroczenia granicy - informuje Robert Matusz z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu.
Pani Bernadetcie po wielu próbach udało się dodzwonić do Włoch. Nie rozmawiała jednak z mężem, ale z jego bratem. Okazało się, że mimo iż dzieci nie miały żadnych dokumentów - ich ojcu udało się wywieźć je do Włoch.
Pani Bernadetta jest załamana, tęskni za swoimi synami. Mimo decyzji sądu, akcji policji i Straży Granicznej jej dzieci są daleko od niej. Nie może z nimi nawet porozmawiać. *
* skrót materiału
Reporter: Olga Hałabud (Telewizja Polsat)
Pani Bernadetta wyszła za mąż za Conrado 10 lat temu. Zamieszkali we Włoszech. Jednak jej szczęście nie trwało długo. Gdy starszy syn miał dwa latka - zaczęły się problemy.
- Od drugiej ciąży zaczęły się między nami problemy. Mąż mnie pobił, jak byłam w ciąży - twierdzi pani Bernadetta.
Po urodzeniu drugiego dziecka zamieszkali oddzielnie. Jednak mąż nie pozwolił żonie pracować. Jak mówi pani Bernadetta, podczas odwiedzin przekazywał jej pieniądze, ale sprawdzał też wszystkie wydatki. Nie pozwalał jej kontaktować się z rodziną i rozmawiać z dziećmi po polsku.
- Przywoził dzieciom zabawki, one się nimi zajmowały, a on z rodziną rozmawiał o interesach. Przez trzy lata miałam zabronione wyjeżdżać do Polski. Dzieciom zabrał paszporty i mówił, że rodzina w Polsce to zwierzęta - opowiada pani Bernadetta.
W lipcu tego roku pani Bernadetta ubłagała męża, aby pozwolił jej wraz z dziećmi pojechać do Polski na ślub brata. Musiała jednak podpisać zobowiązanie, że przywiezie dzieci z powrotem do Włoch.
Będąc w Polsce pani Bernadetta musiała - jak twierdzi - codziennie dzwonić do męża i zdawać dokładną relację z pobytu. W końcu przerażona kobieta wniosła dwa pozwy: rozwodowy i o ustalenie dla siebie opieki nad dziećmi.
- Sąd podzielił uzasadnienie wniosku, co do miejsca zamieszkania jej i dzieci w Polsce - mówi Anna Sierpińska z Sądu Okręgowego w Przemyślu.
Dzieci zostały więc z matką w Polsce. Gdy pani Bernadetta nie wracała do Włoch, mąż ze swoim bratem przyjechał do Polski. 17 sierpnia wybrali się z rodziną pani Bernadetty na zakupy. Nagle wraz z dziećmi zaginął.
Mijały długie minuty i godziny. Włoch nie wracał z dziećmi na umówione miejsce. Przerażona pani Bernadetta zawiadomiła policję. Funkcjonariusze o zaginięciu dzieci powiadomili Interpol. Zwrócili się też z pytaniami do ambasady włoskiej w Polsce.
- Otrzymaliśmy odpowiedź, że wymieniony nie zwracał się o wyrobienie dokumentów upoważniających do przekroczenia granicy - informuje Robert Matusz z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu.
Pani Bernadetcie po wielu próbach udało się dodzwonić do Włoch. Nie rozmawiała jednak z mężem, ale z jego bratem. Okazało się, że mimo iż dzieci nie miały żadnych dokumentów - ich ojcu udało się wywieźć je do Włoch.
Pani Bernadetta jest załamana, tęskni za swoimi synami. Mimo decyzji sądu, akcji policji i Straży Granicznej jej dzieci są daleko od niej. Nie może z nimi nawet porozmawiać. *
* skrót materiału
Reporter: Olga Hałabud (Telewizja Polsat)