Zawinił bank, płaci klient

Zawinił bank, płaci klient

Jarosław Leszczyniak z Częstochowy zaciągnął w Getin Banku kredyt hipoteczny na 132 tys. zł. W ratę wliczone było ubezpieczenie na wypadek utraty pracy. Kiedy po blisko trzech latach mężczyzna stracił zatrudnienie, postanowił skorzystać z polisy. Wtedy dowiedział się, że ubezpieczenie wygasło, bo jego bank przestał opłacać składki! Getin Bank za pomyłkę jedynie przeprosił.

- Umowa obejmowała ubezpieczenie od utraty pracy, na wypadek kalectwa i na wypadek utraty życia - wylicza Iwona Leszczyniak, żona pana Jarosława.

Ubezpieczenie zostało wliczone w raty kredytu. Te pan Jarosław spłacał regularnie do czasu, gdy w czerwcu 2010 roku z dnia na dzień stracił pracę. Wówczas postanowił wykorzystać swoje ubezpieczenie.  

- Stosowne dokumenty wysłałem do Towarzystwa Ubezpieczeniowego Europa. Odpowiedziano mi, że w sierpniu 2009 roku bank wpłacił ostatnią składkę za ubezpieczenie i w tym momencie jestem już nieubezpieczony - opowiada Jarosław Leszczyniak.

- Mieliśmy podpisaną z towarzystwem ubezpieczeniowym umowę na dwa lata. Był w niej zapis, że jeżeli po dwóch latach nie złożymy rezygnacji z tego ubezpieczenia, to jest ono przedłużane na następne lata - dodaje Iwona Leszczyniak, żona pana Jarosława.

- Fakt nie przedłużenia panu Leszczyniakowi polisy ubezpieczeniowej wynikł z błędów popełnionych w trakcie przedłużenia okresu ubezpieczenia od utraty zatrudnienia pana Leszczyniaka - tłumaczy Wojciech Sury, rzecznik prasowy Getin Banku.

Pan Jarosław próbował się dowiedzieć dlaczego bank tak z nim postąpił. Po trzech miesiącach oczekiwania i interwencji Komisji Nadzoru Finansowego, otrzymał pismo z Getin Banku. To, co zobaczył w kopercie szczerze go zdziwiło.

- Dostaliśmy pismo z Getin Banku, gdzie przyznano się do winy, przeproszono nas i zapewniono, że postarają się tę sprawę w jakiś sposób załagodzić - opowiada Iwona Leszczyniak, żona pana Jarosława.

- Nawet się ucieszyłem, bo skoro się przyznali, to szybko sprawę załatwią. Przywrócą mi ubezpieczenie i zwrócą pieniądze, które niepotrzebnie zapłaciłem - dodaje Jarosław Leszczyniak.

Tak się jednak nie stało. Za przeprosinami Getin Banku nie poszły żadne konkretne czyny. Konsekwencje błędu banku spadły na pana Leszczyniaka. Bezrobotny mężczyzna od siedmiu miesięcy spłaca kredyt, którego - gdyby miał ubezpieczenie - nie musiałby teraz płacić. Prawie 800 zł miesięcznie, to dla bezrobotnego majątek.

- Musiałam wziąć dodatkowy kredyt na spłacanie długów, zaciągnęliśmy debety w innym banku - wylicza Iwona Leszczyniak, żona pana Jarosława.

Pan Jarosław złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa do częstochowskiej prokuratury. Ta przesłała sprawę do Łodzi, bo tam swoją siedzibę miał bank w czasie, gdy pan Jarosław podpisywał umowę kredytową. Łódzka prokuratura sprawą się jednak nie zajęła.

- Odmówiono wszczęcia dochodzenia wobec braku znamion czynu zabronionego. Skoro bank sam się przyznał do winy, to w naszej ocenie pozostaje już tylko droga cywilno-prawna - informuje Michał Mazurczyk z Prokuratury Rejonowej Łódź-Górna.

Pan Jarosław skorzystał z rady i w grudniu złożył do sądu w Częstochowie pozew przeciwko Getin Bankowi. W czasie naszej interwencji stało się coś nieoczekiwanego. Bank w końcu postanowił zrobić coś więcej niż wyznanie skruchy. Padły ważne deklaracje.

- Bank wyrówna wysokość opłat, których nie poniósłby pan Leszczyniak w przypadku objęcia go ubezpieczeniem. Będzie on także ponownie objęty ubezpieczeniem w momencie, kiedy na nowo pozyska zatrudnienie - zapewnił Wojciech Sury, rzecznik prasowy Getin Banku.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)