Żyją w slumsach PKP

Żyją w slumsach PKP

Wstyd dla kolei. PKP doprowadziły stojące w Gdyni baraki mieszkaniowe do ruiny. Ich lokatorzy żyją bez ciepłej wody, z przeciekającymi dachami i wspólną toaletą. Twierdzą, że od lat nie mogą doprosić się o remont. Czynsz za to wzrasta.

- Tu jest jak za epoki kamienia łupanego. Jak przyjdzie większy deszcz, to dach przecieka, a tynk odpada. Pisaliśmy w tej sprawie tysiące razy, bez rezultatów - mówi jeden z mieszkańców baraku.

Właścicielem baraków w Gdyni są Polskie Koleje Państwowe. I to właśnie od kolei lokatorzy dostali te mieszkania. Baraki, jak twierdzą mieszkańcy, kilkanaście lat temu miały być poddane rozbiórce. Jednak do dziś istnieją. Lokatorzy więc od lat walczą o remont. Choć płacą wysokie czynsze, warunki mieszkaniowe są koszmarne.  

- Płacę prawie 260 złotych czynszu. Nie wiem, co dzieje się z tymi pieniędzmi - mówi jeden z mieszkańców baraku.

W baraku mieszka także pani Gertruda. Siedemdziesięciosześcioletnia kobieta pracowała dla Polskich Kolei Państwowych przez trzydzieści lat. W baraku mieszka od sześćdziesięciu lat. Niestety, każdego dnia żyje w strachu. Brak remontów dachu wykonanych przez PKP powoduje, że do mieszkania pani Gertrudy wlewa się woda.

- Jak deszcze padały, to przyszli, położyli łatę i koniec, a teraz to już po ścianach woda leci - opowiada pani Gertruda.

Niestety, z podobnymi problemami borykają się inni mieszkańcy baraku. Nikt nie ma ciepłej wody, większość korzysta ze wspólnej toalety. Lokatorzy nie chcą nic za darmo. Chcieli porozumienia: obniżenia czynszu, by mogli wykonać prace remontowe sami, lub jego podwyżki, by PKP zadbało o ich życie i zdrowie. Rozwiązania nie ma.

- Wysyłamy pisma od 2003 roku. Prosiliśmy o wymalowanie klatki, naprawę okien, wymianę drzwi, bo szczury wchodzą. W odpowiedzi słyszałam, że budynki idą pod rozbiórkę, ale nic takiego nie nastąpiło - mówi jedna z mieszkanek baraku.

- W mieszkaniu woda mi się leje, cały sufit mam zalany. Łazienka jest na korytarzu, dzieci myję w miskach - dodaje inna lokatorka baraku.

Mieszkańcy na pomoc urzędu miasta liczyć nie mogą, bo właścicielem baraku jest PKP. Lokatorzy muszą więc o swoje walczyć sami, tyle tylko, że jak mówią, traktowani są nie jak lokatorzy, a jak kula u nogi.

Interweniujemy w PKP. Dyrektor zapewnia, że prace powoli będą wykonywane. Czy do końca, nie wiadomo, gdyż PKP kłopotu się pozbywa. Baraki nie będą poddane rozbiórce, ale wraz z lokatorami zostaną sprzedane. I to już wkrótce. Dla mieszkańców to szok.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk

e-mail

(Telewizja Polsat)