Brutalne porwania dla okupu
Podobno w Polsce łatwiej porwać człowieka, niż ukraść samochód. Wystarczy siła i odpowiednie wyczucie chwili. Potem trzeba tylko ukryć ofiarę przed wścibskim wzrokiem policji. Ryzyko małe, a zysk niejednokrotnie idzie w miliony.
Co tydzień w Polsce dochodzi do co najmniej dwóch porwań. W ubiegłym roku policja wykryła ich ponad 30. Wypłacone okupy sięgały nawet miliona euro. O większości porwań policja nie dowiaduje się nigdy.
W marcu 2004 roku bandyci uprowadzili Andrzeja M. - biznesmena z Piaseczna. W zamian za jego uwolnienie zażądali 2 milionów euro. Po kilku miesiącach jego ciało odnaleziono w pobliskim lesie. Przed śmiercią mężczyzna był brutalnie bity i okaleczany. Gangsterzy używając łopaty obcięli mu rękę. Ale Andrzej M. to tylko jedna z ofiar.
Gang "Ojca" zarobił na porwaniach 7 milionów złotych. Zabił co najmniej dwie porwane osoby. Czterech bandytów do dziś jest na wolności.
Na początku sierpnia dała o sobie znać kolejna grupa - gang Gerarda. W Warszawie porwany został chiński biznesmen, właściciel jednej ze stołecznych hurtowni. W zamian za jego uwolnienie bandyci zażądali 500 tysięcy euro. Kilka dni później podbili stawkę. Cena za życie ofiary wynieść miała milion euro.
Policja odnalazła porywaczy po dwóch miesiącach - w ubiegły czwartek. Okazali się nimi byli złodzieje samochodów. Porwanego biznesmena przetrzymywali w jednej z warszawskich posesji. Aby nie uciekł przykuli go łańcuchem do ściany.
W domu, w którym przetrzymywano Chińczyka przez cały czas mieszkał jego właściciel. Wynajął porywaczom pokoje. Mimo, że od dramatu katowanego mężczyzny dzieliła go jedynie ściana, twierdzi że o niczym nie wiedział. Niczego nie widział, ani nie słyszał.
Policji nie udało się schwytać wszystkich bandytów. Dwóch z nich wciąż pozostaje na wolności. W obawie przed ich zemstą uwolniony mężczyzna ukrywa się wśród swoich rodaków. Ci zaciągnęli wokół niego zasłonę milczenia. *
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski rzalewski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
W marcu 2004 roku bandyci uprowadzili Andrzeja M. - biznesmena z Piaseczna. W zamian za jego uwolnienie zażądali 2 milionów euro. Po kilku miesiącach jego ciało odnaleziono w pobliskim lesie. Przed śmiercią mężczyzna był brutalnie bity i okaleczany. Gangsterzy używając łopaty obcięli mu rękę. Ale Andrzej M. to tylko jedna z ofiar.
Gang "Ojca" zarobił na porwaniach 7 milionów złotych. Zabił co najmniej dwie porwane osoby. Czterech bandytów do dziś jest na wolności.
Na początku sierpnia dała o sobie znać kolejna grupa - gang Gerarda. W Warszawie porwany został chiński biznesmen, właściciel jednej ze stołecznych hurtowni. W zamian za jego uwolnienie bandyci zażądali 500 tysięcy euro. Kilka dni później podbili stawkę. Cena za życie ofiary wynieść miała milion euro.
Policja odnalazła porywaczy po dwóch miesiącach - w ubiegły czwartek. Okazali się nimi byli złodzieje samochodów. Porwanego biznesmena przetrzymywali w jednej z warszawskich posesji. Aby nie uciekł przykuli go łańcuchem do ściany.
W domu, w którym przetrzymywano Chińczyka przez cały czas mieszkał jego właściciel. Wynajął porywaczom pokoje. Mimo, że od dramatu katowanego mężczyzny dzieliła go jedynie ściana, twierdzi że o niczym nie wiedział. Niczego nie widział, ani nie słyszał.
Policji nie udało się schwytać wszystkich bandytów. Dwóch z nich wciąż pozostaje na wolności. W obawie przed ich zemstą uwolniony mężczyzna ukrywa się wśród swoich rodaków. Ci zaciągnęli wokół niego zasłonę milczenia. *
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski rzalewski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)