Handel zwierzętami
Z roku na rok celnicy odnajdują w bagażach podróżnych coraz więcej okazów zwierząt z listy gatunków zagrożonych wyginięciem. Część z tych ludzi to nieświadomi łamania prawa turyści. Druga - większa część - to przemytnicy , których w Polsce nie brakuje.
Celnicy często nie mogą uwierzyć w to, co podczas rutynowych kontroli odkrywają w bagażach podróżnych. Turyści w takich przypadkach tłumaczą się brakiem wyobraźni. Zawodowy przemytnik z takiego transportu ma pieniądze. I to duże. Jedna papuga ara przemycona w ten sposób to kilkanaście tysięcy złotych.
A zwierzęta? Cierpią i to bardzo. Przedmiot, który wykonany jest ze zwierzęcia to dla turysty zwykła pamiątka - a dla takiego zwierzęcia oznacza tylko jedno - śmierć.
Do Polski trafiają też żyjące okazy chronionych gatunków. Trafiają do nas oczywiście nielegalnie. Liczba kupujących takie zwierzęta ciągle wzrasta - więc przemyt i nielegalny handel wciąż kwitnie. Zawodowy przemytnik jest w stanie jednorazowo przywieźć prawie 2 tysiące żółwi. Na przemycie jednego ma 200 złotych zysku.
Przemytnikom nie brakuje pomysłów na przewożenie żywych okazów przez granicę. Metody są naprawdę barbarzyńskie. Podczas transportu większość zwierząt po prostu ginie. Handlujący zwierzętami doskonale orientują się, w jakich warunkach przewozi się zwierzęta. Jednak kupujący często nie wiedzą, ani czy ich zwierzęta są zdrowe, ani skąd pochodzą.
Reporter: Joanna Pecht jpecht@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)