Irlandzkie eldorado
- Kiedyś na pewno do Polski wrócę, ale w tej chwili nie. Ja mam tutaj bardzo poukładane życie. Na warunki finansowe nie narzekam, spełniam się. Nie myślę o powrocie, na pewno nie w najbliższej przyszłości - mówi Iwona Pastucha, dyrektor polskiej hurtowni w Dublinie.
Irlandia to kraj wielkich możliwości. Wszyscy poszukują w niej lepszego jutra. Bo w Polsce, jak mówią, na godne życie nie ma co liczyć.
Według oficjalnych szacunków w Irlandii mieszka obecnie ponad 130 tysięcy Polaków. Imają się różnych zajęć. Pracują na budowach, w restauracjach oraz wielkich irlandzkich firmach. Maciej i Sławek założyli tam własną działalność. Polską korporację taksówkową, prowadzoną wyłącznie przez Polaków i tylko dla rodaków. Jak twierdzą, interes okazał się strzałem w dziesiątkę.
Polacy, to największa mniejszość narodowa w Irlandii. Większość przyjechała dwa lata temu - zaraz po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Każdego dnia przybywają jednak kolejni. Razem tworzą nową, niemal niezależną społeczność, która ma w Irlandii dobrą opinię. Nasi rodacy uchodzą za solidnych i pracowitych. Stanowią też pokaźną rzeszę klientów dla tamtejszych firm. Wielu Irlandczyków postanawia więc na Polakach po prostu zarobić. Zakładają na przykład polskie restauracje i puby.
- Staramy się uczynić ten pub tak polskim jak to tylko możliwe. Mamy 10-12 różnych rodzajów polskiego piwa. W weekendy robimy polskie zapiekanki, kiełbasę itd. Muzyka i obsługa jest cały czas polska - mówi David Nolan, Irlandczyk, właściciel Pubu "Zagłoba".
Minimalna płaca w Irlandii to ponad 7,5 euro za godzinę. To prawie czterokrotnie więcej, niż wynosi najmniejsze wynagrodzenie w Polsce. I chociaż pieniądze, to podobno w życiu nie wszystko, mało kto jest w stanie dobrowolnie zrezygnować z takich zarobków. *
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski rzalewski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)