Kaleka przez wojsko
Rafał Majewski jest niepełnosprawny. Do takiego stanu, jak twierdzi, doprowadziła go służba w wojsku. Wystarczyły zaledwie dwa miesiące pobytu w jednostce, by dwudziestosześcioletni chłopak stracił zdrowie na całe życie.
Pan Rafał zaczął chorować, gdy miał piętnaście lat. Lekarze postawili diagnozę - zwapnienie kości. Ale wtedy mógł jeszcze poruszać się bez pomocy kul. Żeby choroba nie rozwijała się, miał zakaz wykonywania jakichkolwiek ćwiczeń. To według lekarzy mogłoby go doprowadzić do kalectwa.
Trzy lata temu mężczyzna został powołany do wojska. Do Wyższej Szkoły Sił Powietrznych w Dęblinie. Do tej jednostki skierowała go Wojskowa Komisja Uzupełnień w Lublinie. Zdaniem lekarzy Rafał Majewski był zdrowy i zdolny do służby.
Chłopak już po kilku dniach musztry wojskowej trafił do wojskowego szpitala w Dęblinie. Po krótkim leczeniu powrócił do jednostki - i niestety jego stan zdrowia, jak twierdzi, pogorszył się drastycznie.
Po dwóch miesiącach Centralna Komisja Lekarska w Warszawie uznała jednak, że żołnierz nie nadaje się do dalszej służby. Na to było już trochę za późno. Choroba zaatakowała tak mocno, że kolejne miesiące pan Rafał spędził w cywilnym już szpitalu. Ta sytuacja trwa do dzisiaj.
Sprawa trafiła do sądu. Pan Rafał oskarża lekarzy, Jednostkę Wojskowa w Dęblinie i Ministerstwo Obrony Narodowej za doprowadzenie go do kalectwa. Ten fakt potwierdza lekarz - biegły ortopeda.
Ministerstwo Obrony Narodowej nie przyznaje się do winy . Co więcej o sprawie nie chce rozmawiać.
Pan Rafał, o tym co się stało, nie może zapomnieć. I choć zdrowia nie odzyska, pragnie zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę. *
*skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)